Boisz się powiedzieć ludziom, co naprawdę czujesz, bo boisz się że to ich zniszczy.
Dlatego wszystko trzymasz w sobie i to niszczy ciebie.
Rugg
Po słowach Grace że nie ma Tini zerwałem się i szybko pobiegłem do jej pokoju. Boję się że zrobiła sobie coś złego. Przecież to wszystko mogło ją przerosnąć. Wiedziałam, że nie dawała sobie rady z tym wszystkim. Słyszałem jak po nocach płakała. Teraz jednak do głowy mogły przyjść jej jeszcze większa głupota. Mam złe przeczucia ale oby były fałszywe. Nie darowałbym sobie, że moja siostra może zrobić sobie coś, co może zaszkodzić na jej zdrowiu, przeze mnie. Zżyłem się z nią i nie wyobrażam sobie dnia bez niej i jej głupich pomysłów aby zniszczyć mi grzywkę. Na samo wspomnienie uśmiechnąłem się pod nosem. Gdy już dotarłem do je pokoju po zapukaniu odpowiedziała mi cisza. Nie wiem czy zasnęła czy udaje że jej tam nie ma. Delikatnie otworzyłem drzwi i zajrzałem w głąb pokoju. Zastałem tam jednak pustki. Przestraszyłem się i to bardzo. Zdenerwowany wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się w stronę łazienki. Drzwi o dziwo było uchylone. Niepewnie je otworzyłem i to co tam zastałem przeraziło mnie. Nogi odmówiły posłuszeństwa i stały się jak z waty. Nie wiem ile tak stałem ale gdy już dotarło do mnie co Tini zrobiła szybko wybrałem numer alarmowy. Mój jeżyk plątał się niemiłosiernie ale na szczęście osoba po drugiej stronie wszystko zrozumiała. Po zakończeniu połączenia szybko podbiegłem do Tini i i próbowałem zatamować krew wypływającą z jej ręki. Cały czas zadawałem sobie pytanie czemu ona to zrobiła. Widziałem, że ciężko jej jest przez tą sytuację w szkole. Nie myślałem jednak, że zrobi coś aż tak głupiego.
- Ruggero co się tam dzieje? - usłyszałem wołanie mojej mamy. Do tej pory nie dociera to do mnie ale teraz nie czas na monologi wewnętrzne.
- W łazience. - odkrzyknąłem. Nie miałem siły aby krzyczeć co tu się stało. Przerosło mnie to. Ten widok zapamiętam do końca życia.
- Matko kochana. Co tu się stało? Tini. Coś ty narobiła. - powiedziała moja mama i podeszła do mojej siostry. Widziałem, że nie jest z nią dobrze. Zaczęła płakać i nie była w stanie nic zrobić. Gdy już trochę udało mi się zatamować krwawienie z jej ręki do łazienki weszli lekarze. Spojrzeli na siebie i włożyli ją na nosze.
- Możemy wziąć jedną osobę. Kto z państwa jedzie.
- Mamo?
- Jedź Rugg. Ty myślisz trochę trzeźwiej niż ja. Ja dojadę.
- Dobrze tylko uważaj na siebie.
- O mnie się nie martw. Idź. - powiedziała a ja poszedłem za lekarzem. Wsiedliśmy do karetki i zaczęliśmy kierować się w stronę szpitala. Ja zacząłem rozmyślać... Czemu to zrobiła? Co jej przyszło do głowy? Może nie wytrzymała tego wszystkiego? Nie wiem... A może jest zazdrosna... Zazdrosna o mnie. Może się wystraszyła że jak ja się teraz pojawiłem ona przestanie być ważna dla swojej matki. Nie mam pojęcia. Ale dowiem się tego. Jak nie powie mi po dobroci to zrobię jej na złość i coś wykombinuje. Nie zauważyłem nawet jak dojechaliśmy. Lekarze szybko zabrali nosze na których leżała. Gdy weszliśmy do szpitala weszli do jakiejś sali, a mi kazali czekać. Sam nie wiem na co... Wiem, że czas dłużył mi się niemiłosiernie.
3 godziny później
Mam wrażenie jakby czas płyną bardzo wolno... Sekundy to minuty. Minuty to godziny. Godziny to miesiące... Nasza mama przyjechała jakoś 20 po nas. Od tego czasu... Wszystko umarło. Nagle z sali Martiny wyszedł lekarz. Nie był wesoły. Wręcz przybity.
- Państwo to rodzina Martiny?
- Tak. - odpowiedziała szybko moja mama. - Doktorze co z nią?
- Nie mam za dobrych wieści. Pani córka straciła bardzo dużo krwi.
- To nie możecie przeprowadzić transfuzji? - zapytałem.
- Niestety Martina ma bardzo rzadką grupę krwi której akurat w tym momencie nie mamy. Przykro nam... Ale bez tego nie uda nam się jej uratować. Jaką ma pani grupę krwi?
- AB Rh-
- Niestety... Ona ma O Rh-
- Chwila. Ja mam grupę krwi 0 Rh-.
- Zgodziłby się pan na oddanie krwi?
- Tak! To moja siostra. Muszę jej pomóc.
- Proszę za mną. - powiedział i skierowaliśmy się do jakiejś zali.
10 minut później
Jestem już po pobraniu krwi. Pobrali mi jej pół litra. Dostałem sok pomarańczowy i ciastko z czekoladą. Sok wypiłem a na ciastko nie miałem ochoty. Prawdę mówiąc nie miałem nawet ochoty na sok. Wziąłem ciastko i udałem się z powrotem pod salę Tini. Tam siedziała załamana mama. Teraz nie zostało nic innego jak czekać. Czekać właściwie na cud. Oby ten cud nastąpił. Musi nastąpić...
- Ruggero co się tam dzieje? - usłyszałem wołanie mojej mamy. Do tej pory nie dociera to do mnie ale teraz nie czas na monologi wewnętrzne.
- W łazience. - odkrzyknąłem. Nie miałem siły aby krzyczeć co tu się stało. Przerosło mnie to. Ten widok zapamiętam do końca życia.
- Matko kochana. Co tu się stało? Tini. Coś ty narobiła. - powiedziała moja mama i podeszła do mojej siostry. Widziałem, że nie jest z nią dobrze. Zaczęła płakać i nie była w stanie nic zrobić. Gdy już trochę udało mi się zatamować krwawienie z jej ręki do łazienki weszli lekarze. Spojrzeli na siebie i włożyli ją na nosze.
- Możemy wziąć jedną osobę. Kto z państwa jedzie.
- Mamo?
- Jedź Rugg. Ty myślisz trochę trzeźwiej niż ja. Ja dojadę.
- Dobrze tylko uważaj na siebie.
- O mnie się nie martw. Idź. - powiedziała a ja poszedłem za lekarzem. Wsiedliśmy do karetki i zaczęliśmy kierować się w stronę szpitala. Ja zacząłem rozmyślać... Czemu to zrobiła? Co jej przyszło do głowy? Może nie wytrzymała tego wszystkiego? Nie wiem... A może jest zazdrosna... Zazdrosna o mnie. Może się wystraszyła że jak ja się teraz pojawiłem ona przestanie być ważna dla swojej matki. Nie mam pojęcia. Ale dowiem się tego. Jak nie powie mi po dobroci to zrobię jej na złość i coś wykombinuje. Nie zauważyłem nawet jak dojechaliśmy. Lekarze szybko zabrali nosze na których leżała. Gdy weszliśmy do szpitala weszli do jakiejś sali, a mi kazali czekać. Sam nie wiem na co... Wiem, że czas dłużył mi się niemiłosiernie.
3 godziny później
Mam wrażenie jakby czas płyną bardzo wolno... Sekundy to minuty. Minuty to godziny. Godziny to miesiące... Nasza mama przyjechała jakoś 20 po nas. Od tego czasu... Wszystko umarło. Nagle z sali Martiny wyszedł lekarz. Nie był wesoły. Wręcz przybity.
- Państwo to rodzina Martiny?
- Tak. - odpowiedziała szybko moja mama. - Doktorze co z nią?
- Nie mam za dobrych wieści. Pani córka straciła bardzo dużo krwi.
- To nie możecie przeprowadzić transfuzji? - zapytałem.
- Niestety Martina ma bardzo rzadką grupę krwi której akurat w tym momencie nie mamy. Przykro nam... Ale bez tego nie uda nam się jej uratować. Jaką ma pani grupę krwi?
- AB Rh-
- Niestety... Ona ma O Rh-
- Chwila. Ja mam grupę krwi 0 Rh-.
- Zgodziłby się pan na oddanie krwi?
- Tak! To moja siostra. Muszę jej pomóc.
- Proszę za mną. - powiedział i skierowaliśmy się do jakiejś zali.
10 minut później
Jestem już po pobraniu krwi. Pobrali mi jej pół litra. Dostałem sok pomarańczowy i ciastko z czekoladą. Sok wypiłem a na ciastko nie miałem ochoty. Prawdę mówiąc nie miałem nawet ochoty na sok. Wziąłem ciastko i udałem się z powrotem pod salę Tini. Tam siedziała załamana mama. Teraz nie zostało nic innego jak czekać. Czekać właściwie na cud. Oby ten cud nastąpił. Musi nastąpić...
~***~
Heja!
Nie zgadniecie kto się zgłasza.
Tu Asia!
Tak ja!
Dawno mnie tu nie było.
Ten rozdział do momentu przyjścia mamy Tini i Rugga napisała Patiś.
Resztę ja.
Mam nadzieję że się podoba.
Dawno mnie nie było ale obiecuję poprawę.
Nie wiem czy w wakacje będę tak często jak wcześniej ale w roku szkolnym będę dużo częściej.
Co w rozdziale.
Czo ta Tini narobiła?!
Jeszcze ma najrzadszą grupę krwi.
Ale Rugg na szczęście też ją ma.
Wszyscy wyczekują cudu.
Tylko czy on się wydarzy...
Nie wiem :D
Ale ja już się żegnam mam wrażenie że Patiś mnie zabije jak zobaczy że dokończyłam rozdział :D
Ale może przeżyję.
Trzymajcie kciuki za me życie.
Ja już serio spadam.
Papa!
Asia Ari <3
Cudo
OdpowiedzUsuńWroce
OdpowiedzUsuńHejka wracam tak jak pisalam i masz przechlapane bo znowu mnie nie poinformowalas. Ale to co innego. Więc rozdział jak zwykle genialny. Czekam na nexta.
UsuńPozdrawiam Marcela
hurra prawie uratowali tini!
OdpowiedzUsuńCudo <33
Poprzedniego rozdziału nie skomentowałam więc teraz nadrabiam.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, dobra nie wiedziałam, ale domyślałam się i byłam prawie pewna, że Rugg to brat Tini. To było oczywiste. Ale powinnam ukatrupić za podcięcie żył biednej Martince. A tak wogóle, jak ona mogła pomyśleć, że jej matka przestanie się nią interesować? No jak?
Mam tylko nadzieje, że będzie wszystko ok i wspaniale. Mam jeszcze podejrzenia, że ten przyjaciel Ruggera to Jorge. Tylko przypuszczenia.
Czy już kiedyś wspominałam, że uwielbiam tego bloga?? ;) jest wspaniały, serio.
Jestem zniecierpliwiona, jak zawsze, co będzie w następnym rozdziale. Ale no cóż, czekam.
Duuużo weny,
Pozdrawiam Wikka ;*