niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12- To moja matka.




Matka to osoba która zastąpi ci każdego ale nikt nie jest w stanie zastąpić ci jej. 





 2 tygodnie później
Martina


W szkole cały czas rozdrapują stare rany i nie dają mi spokojnie żyć. Myślałam, że szybko o tym zapomną ale jak widać mój przypadek jest szczególny. Gdyby nie wsparcie Ruggero zapewne opuszczałabym zajęcia. Ba. Nawet bym nie pojawiała się w szkole. Lecz wracając do mojego przyjaciela czuję jak oddalamy się od siebie. Rugg chodzi jakiś smutny i cały nerwowy. Mam wrażenie, że coś ukrywa i boi się to powiedzieć. Nie wiem jednak co. Nie ufa mi na tyle aby wyznać całą prawdę. Może i jestem fatalną przyjaciółką ale gdyby się wygadał to na pewno ulżyłoby mu. Jak widać on raczej chyba nie ma mnie za kogoś bliskiego. Wieczorami powracam do mojego drugiego beztroskiego życia. Na moim prawy ale i lewym nadgarstku przybywa blizn ale udaje mi się to maskować wieloma kolorowymi bransoletkami. Jak na razie nikt się niczego nie domyśla i słusznie. Nikt się o tym nie dowie i jestem tego pewna w 100 %. Każdy się interesuje ośmieszeniem mnie przed całą szkołą przez Eve a nie moim ubiorem czy biżuterią jaką noszę. Mój były chłopak unika mnie jak ognia. Ja z resztą też. Nie chcę go nawet oglądać po tym co mi zrobił. Sukinsyn bez uczuć. Dalej nie mogę uwierzyć czemu ja byłam taka ślepa i nie zauważyłam, że nasz związek był tylko jednym wielkim kłamstwem? A najgorszej jest to, że ja się w nim zakochałam. Zakochałam się dupku i palancie który chciał mnie wykorzystać. Jednak moja miłość względem niego zaczyna powoli przechodzić. Nie płaczę już po nocach jedyne kiedy to robię to moment w którym powracam z mojego beztroskiego życia do szarej rzeczywistości. Ufam tylko dwóm osobom. Ruggowi i żyletce. Za każdym przecięciem wydaje mi się ona jeszcze bliższa. Nie wiem jak to możliwie, że zwierzam się martwej rzeczy i możliwe, że powinnam się leczyć ale tak już jest i nie zmienię tego. Brakuje mi wesołego głosu mojej matki. Wyjechała załatwić jakieś sprawy i nie wraca. Obiecała, że przyjedzie jak najszybciej ale boję się, że i ona mnie zostawi na pastwę losu. Nigdy nie wybaczę mojemu ojcu za to co mi zrobił. Ma mnie głęboko gdzieś i woli swoją drugą córeczkę. I gdy przypomnę sobie, momenty z mojego dzieciństwa gdy po parę godzin siedziałam na parapecie i rozmyślałam, co może robić teraz ojciec i czy może o mnie myśli, mam ochotę przywalić sobie z liścia w twarz. Jak ja mogłam być tak naiwna i wierzyć w to, że pewnego dnia przyjdzie od tak do mojego domu, zapuka a ja mu rzucę się na szyję i nie będę go chciała wypuścić. To były moje łupie marzenia które i tak się nie spełniły i nie spełnią, bo już ich nie ma. Prysnęły jak bańka mydlana gdy uświadomiłam sobie, że mój ojciec ma mnie gdzieś i nie chce mnie znać. Że być może nawet nie wie o moim istnieniu. Kolejny kretyn który stanął na mojej drodze i namącił mi w głowie. Nawet o tym nie wie.
- Tini, Zejdź na dół. Mam dla ciebie niespodziankę. - usłyszałem nawoływanie Rugga. niechętnie wstałam z mojego wygodnego łóżka i powolnym krokiem zaczęłam schodzić ze schodów. W salonie słyszałam jak ktoś rozmawia. Kobiecy głos tak bardzo podobny do mojej matki. Niepewnie wchodzę do salonu i uważnie lustruję tył kobiety. Przed sobą widzę blond fale. Takie ma tylko moja matka. No chyba, że jeszcze nie znam tej osoby która postanowiła ją skopiować. Na moją twarz od razu niekontrolowanie wkrada się uśmiech a nogi przyśpieszają kroku. Po chwili stoję twarzą w twarz z moją  rodzicielką i wpatruję się w nią. Nie czekając ani chwili dłużej wtulam się w nią. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że ona tak po prostu chciała mnie zostawić. Przecież nigdy by tego nie zrobiła. Ukradkiem spojrzałam na Rugga. Wydawał się być jeszcze bardziej zestresowany. Nie wiem co się z nim dzieje ale już dał mi parę razy do zrozumienia, że nie chce mi o tym mówić. No cóż, jego wybór.


Ruggero

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Dam radę to powiedzieć. Przecież to tylko parę zdań i po wszystkim. najgorsze będzie to co wydarzy się potem. Boję się reakcji Tini i jej matki. Ale kto nie zna prawdy lepiej niż matka Tini? Nikt. Tylko kiedy ja mam to powiedzieć. Najlepiej będzie chyba przy kolacji. Nie wiem jak wytrzymam te dwie godziny ale skoro wytrzymałem ponad dwa tygodnie to teraz też dam radę. Na razie zaszyję się w swoim pokoju i będę unikać Tini i jej matki. Może napiszę do mojego przyjaciela? To chyba będzie najlepszy pomysł. Przynajmniej czas jakoś minie i nie będę się nudził. Po za tym dowiem się co u mojego ojca.

około 2,5 godziny później 

Mimo, iż pisałem z moim kolegom to czas niemiłosiernie mi się dłuży. Sam już nie wiem co mam robić. Aktualnie to chodzę w tą i z powrotem po moim pokoju. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. W mojej głowie natomiast kłębi się mnóstwo myśli i pytań. Czy ja dobrze robię mówiąc prawdę. Nie lepiej aby to wyznała matka Tini? Tylko kiedy to nastąpi? Rugg stop. Ty to musisz powiedzieć a nie tchórzyć. Tak nie zachowuje się prawdziwy facet. Z tą myślą zszedłem do kuchni. Krzątała się po niej matka Tini. Moja przyjaciółka natomiast nakrywała do stołu. Czyli zaraz będzie kolacja i moja jakże radosna przemowa.
- O Ruggero już jesteś. Siadaj do stołu. Zaraz będziemy jeść. - posłusznie wykonałem prośbę i cierpliwie czekałem na jedzenie. Jestem strasznie zdenerwowany i nie wiem jak ja mam to rozegrać. Najlepiej powiedzieć prosto z mostu ale to zbyt delikatna sprawa aby do niej tak podejść.
- Rugg czemu nie jesz? Nie smakuje ci? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Tini. Spojrzałem na swój talerz i zauważyłem nietknięte danie. Szybko chwyciłem za widelec i zacząłem konsumować posiłek. Chociaż na chwilę zapomniałem o tym co mam za chwilę wyznać.
- Bo jest taka sprawa. - lepiej zacząć nie mogłem.- A właściwie chciałbym się o coś zapytać. Czy znała pani Francisco Paqsuarelli? - po moim pytaniu oczekiwałam reakcji na to imię i nazwisko. Matka Tini otworzyła szeroko oczy i zachłysnęła się sokiem który piła.
- Dziecko a skąd ci takie pytanie przyszło do głowy? - widziałem jak się denerwuje. Jej ręce się trzęsły a język plątał. Teraz mam 100% pewność, że to moja matka.


~~~
No hejoszky <3
W końcu do was dotarłam a raczej skończyłam rozdział. 
Męczyłam się nad nim chyba z 4 godziny. 
Ale teraz oddaję go w wasze ręce. 
Tylko uprzedzam. 
JEST BEZ KOREKTY. 
Jutro posprawdzam czy są jakieś błędy. 
Dzisiaj już nie mam na to siły ani ochoty. 
Was natomiast zachęcam do komentowania. 
To naprawdę daje dużego kopa. 
I jako ja sklerotyczka Pati zapomniałam zapytać się Asi czy zgadza się na to aby rozdziały pojawiały się częściej niż raz w tygodniu. 
Ale teraz w tym momencie do niej piszę. 
Więc spokojna głowa. 
Spokojnie mogę się pożegnać. 
Hihi. 
Papatki <3 
Patiś <3

Asia INFO #2

Hejo!
Znowu przychodzę z Asia INFO :D
A INFA są 2.
1. Już niedługo kończę się opieprzać i zaczynam pracować znów przy tym opowiadaniu żeby pomóc Patiś :D
2. Jest konkurs!
Ale nie tu.
Konkurs jest na mojej Jortini.
Macie jeszcze trochę czasu więc zapraszam:
Serdecznie zapraszam do brania udziału w konkursie zwłaszcza że główna nagroda jest bardzo interesująca :D
Asia Ari <3

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 11- Stan błogości.






Gdy człowiek płacze, nie oznacza to, że jest słaby. 
Po prostu brakuje mu słów, aby wyrazić ból zjadający go od środka. 

Martina

Od jakiś 2 godzin siedzę w łazience. Rugg myśli że się kąpię ale nie... Siedzę przy toaletce na której mam kilka żyletek, środki na senne słabsze i mocniejsze, nożyczki i ocet. Zastanawiam się jaki moje życie ma sens. Czy w ogóle go ma? Raczej wątpię... Ostatnio wszystko zaczęło się wali i że tak to określę palić. Jestem sama. Nie mam nikogo ani nic. Nic mi nie wychodzi.  W tej chwili chyba tylko śmierć byłaby wybawieniem. Trzęsącą się ręką wzięłam żyletkę. Długo się zastanawiałam czy jej użyć.Wiele osób uważa, ze to przynosi ulgę. Może i ja powinnam spróbować? Zrobiłam pierwszą niepewną linię na ręku. Strasznie bolało... I piekło... Po chwili ją pogłębiłam i zaczęła lać się z niej krew. Czułam się wolna jak ptak. Nie odczuwałam bólu psychicznego bo zastąpił go ból fizyczny. I powiem wam szczerze, że fizyczny jest sto razy lepszy. Nie muszę się zamartwiać co będzie. Teraz liczy się tylko... No właśnie co. Nic się nie liczy. Zero problemów i kłopotów. Zero upokorzeń. Zero łez. Zero stresu. Tylka ja i od dnia dzisiejszego moja nowa przyjaciółka - żyletka. Dzisiaj pokazała mi co to wolność i stan błogości. Pokazał mi życie od tej drugiej strony. Przekonałam się, że istnieje życie bez zmartwień. Podoba mi się to życie ale zdaję sobie sprawę z tego, że potrwa ona zaledwie kilka chwil. Później znowu powrócę do szarej i przygnębiającej rzeczywistości. Powrócę do mojego cholernie pogmatwanego życia z samymi trudnościami.  Byłam jakby w transie jednak stan mojej błogości przerwało walenie do drzwi łazienki. Przestraszyłam się ale po chwili udało mi się opanować i zachować zimną krew.
- Tini co się tam dzieje?? - usłyszałam zdenerwowany głos Rugggero. Oby nie wpadł mu do głowy pomysł z wyważanie drzwi bo wtedy to już po mnie.
- Nic. Robiłam sobie tylko... maseczkę. -uff udało mi się z tego jakoś wybrnąć. Teraz tylko musi mi uwierzyć i nikt się nie dowie o tym co tu się stało.
- Trochę to długo trwa ale ja nie znam się na tych waszych peelingach, maseczkach czy Bóg wie czym.- usłyszałam jego głośne westchniecie a następnie oddalające się kroki. Rany na moich nadgarstkach piekły ale zagłuszały bynajmniej mój ból psychiczny. Moją, od dziś, nową przyjaciółkę schowałam a ślady z krwi zmyłam. Podwinięte rękawy mojej bluzki odwinęłam. Ślady po żyletce zostały zasłonięte a ja wyszłam z łazienki. Jednak zapomniałam o tym, ze poszłam się myć. Ehh. Kręcąc głową wróciłam do łazienki i przebrałam się w moją piżamkę. Chcąc być niezauważona przemknęłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Dopadł mnie znów temat mojego życia. Po co ja w ogóle jeszcze istnieję na tym świecie. Przecież w szkole nikt mnie nie lubi, mój były chciał mnie tylko wykorzystać, matka i Rugg cały czas mają ze mną problemy. Matka od rana do nocy musi harować aby mnie utrzymać i spełniać moje zachcianki. Dla ojca byłam tylko problemem i mnie zostawił. Nie wiem czemu mnie to wszystko spotyka. Co ja takiego zrobiłam w moim życiu, że chociaż raz nie mogę być szczęśliwa i wieść chociaż przez jeden dzień beztroskie życie. Zawsze mam pod górkę a jeszcze nigdy z górki. Niby mówią że jak było pod górkę to będzie i z górki ale raczej nie w moim przypadku. Ja zawsze będę mieć to wszystko utrudnione. Jednak dalej nie wiem czemu. Czym ja sobie na to zasłużyłam. No czym. Przecież nic takiego złego nie zrobiłam Nikogo nie zabiłam, nie uprzykrzałam mu życia. Bałam się zabić muchy a teraz na każdym kroku czyhają na mnie coraz to dziwniejsze i okrutniejsze pułapki. Wiem, że nie powinnam się poddawać, bo skoro już tyle przeszłam to i dam radę sobie z innymi rzeczami ale to powoli zaczyna mnie przerastać. Dobra Tini. Ogarnij się. Jesteś śpiąca a jutro znów musisz wcześnie wstać.  Postanowiłam, że posłucham mojego głosiku w głowie i pójdę spać. Jutro znów trzeba będzie się zmierzyć ze szkołą i jakiś sposobem powinnam mieć na to siły.


Rugg


Krzątam się po kuchni już od jakiś 15 minut i dalej nie skończyłem śniadania. Wiem, że nie jestem dobrym kucharze ale dzisiaj gramolę się jak nigdy. Nie spałem dużo w nocy i teraz zapewne wyglądam jak trup. Całą noc układałem sobie przemowę którą wygłoszę Tini. Jednak teraz mam totalną pustkę w głowie a ręce trzęsą mi się niemiłosiernie. Może ja dopiero powinienem jej to powiedzieć w obecności jej matki?? Nie będę musiał tego powtarzać dwa razy. Nie wiem czy dam radę w ogóle to powiedzieć a co dopiero jeszcze raz to wszystko powtarzać. Nie wiem co mam  robić a w nocy przecież miałem wszystko dokładnie obmyślone. Strasznie ciężko mi ukrywać tajemnicę przed Tini ale ja jeszcze nie jestem gotowy aby jej to powiedzieć. Być może wydawało mi się że to już czas aby poznała prawdę ale tak nie jest. Przede wszystkim ja nie jestem gotowy aby powiedzieć jej to patrząc w oczy.
- Nad czym tak zawzięcie myślisz?? Czyżby mój współlokator, jeżeli mogę cię tak nazwać, zakochał się? - usłyszałem głos mojej  Tini. Muszę się bardziej pilnować bo powiem jej o tym w najmniej przyjemny sposób i jeszcze bardziej będzie cierpieć.
- Nie żartuj sobie. Zamyśliłem się i tyle. - na szczęście nie musiałem kłamać bo w większości przypadków mi to nie wychodzi. Zamyśliłem się ale nie myślałem o dziewczynie. No w sumie to myślałem o dziewczyny ale nie o tej samej sprawie tylko o wiele poważniejszej. Zraniła mnie ta informacja gdy się dowiedziałem dlatego boję się reakcji Tini. Boję się, że przez to mnie znienawidzi i po prostu będzie mnie ignorować. Nie chcę aby tak się stało ale co ja mogę poradzić. Musi znać prawdę i koniec kropka.
 - I znów odleciałeś. Skoro nie chcesz się przyznać, że kogoś poznałeś to nie mów. Uszanuję to tylko trochę mi przykro, że własnej przyjaciółce nie chcesz się pochwalić. A może ty wcale nie uważasz mnie za swoją przyjaciółkę tylko wrzód na tyłku. Nikomu niepotrzebny i tylko stwarzający problemy, z których przeważnie ty musisz mnie wyciągać. Boshe, dlaczego ja to dopiero teraz to zauważył. No ale w sumie podejrzewam to już prędzej ale wmawiałam sobie to nieprawda. Przepraszam Rugg. Nie chciałam. - nie mogłem już dłużej tego słuchać. Jest ona dla mnie bardzo ważna i nie wiem jak ona mogła tak pomyśleć. Czym prędzej ją przytuliłem i zacząłem kreślić różne wzorki na jej plecach. Błagam niech matka Tini przyjeżdża. Ja dłużej nie dam rady ukrywać prawdy. To zbyt trudne. Za trudne. Ale jak to mówią dla chcącego nic trudnego. Oby to przysłowie miało rację, bo jak nie to będę prędzej łysy z wyrywania sobie włosów z głowy, zanim jej to powiem.


~~~~~
No witam witam. 
Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. 
Początek napisany przez Asię a reszta mojego autorstwa. 
Ciekawe co takiego ważnego do powiedzenia ma Rugg naszej Tini. 
Bu haha. 
Dowiecie się wkrótce. 
Hihi. 
Nie wiem jak to będzie, ustalę to jeszcze z Asią ale od dziś z powodu zbliżających się wakacji uwaga uwaga rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. 
Cieszycie się? 
Mam nadzieję że tak. 
Jednak nie jest to jeszcze pewna bo muszę to uzgodnić z Asią a nie wiem czy ona jeszcze żyje. 
Jak to sprawdzę i zostanie przez nią zatwierdzone to spodziewajcie się częściej rozdziałów niż raz w tygodniu. 
Ja zapraszam was do komentowania a ja tymczasem żegnam się. 
Patiś and Asia. 



czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 10 - Zostaw ją. Nie waż się jej dotknąć.



Życie toczy się dalej bez względu na to co zyskujemy lub tracimy 


Martina 

Biegnę przed siebie. Nie wiem gdzie. Nic nie ma dla mnie znaczenia. Nie obchodzi mnie to że poprzez łzy spływające po moich policzkach, wiatr który targa moje włosy  wyglądam jak potwór.dla mnie nie liczy.  Nic mnie nie obchodzi. Nie wiem ile przebiegłam ale po moim zmęczeniu stwierdzam ze dużo. Chcę zapomnieć o tym co się stało. Chcę to wszystko wymazać z mojej pamięci i żyć jakby to nigdy się nie wydarzyło. Zmęczenie daje się we znaki ale ja nie przestaję biec. Stawiam chwiejne kroi ale tym najmniej się przejmuję. Przez moją nieuwagę na kogoś wbiegam i tracę równowagę. Zamykam oczy i czekam na bolesne zderzenie z ziemią. Chociaż w sumie to i tak nie będzie boleć tak  bardzo  jak słowa Diego. Mój upadek jednak nie następuje. Na swoim plecach czuję silne ramiona. Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą znajome tęczówki. Nie mogę jednak przypomnieć sobie gdzie je już prędzej widziałam. Wpatruje się w nie przez kilka sekund ale po chwili dociera do mnie że dalej jestem w ramionach tego chłopaka. Wstaję szybko i próbuję uciec ale nie pozwalają mi na to moje nogi. Ledwo na nich stoję więc nie powinna się dziwić. Po raz kolejny tego dnia czuję silne ramiona. Tym razem oplatają mnie w tali. Próbuję się wyrwać ale na marne. Jestem za słaba. Psychicznie jak i fizyczne.


Rugg 


Jakiś gość trzyma ją a ona nie może się od niego uwolnić. Nie mogę pozwolić na to aby coś się stało mojej przyjaciółce. Nie wybaczę sobie tego. Jej matka mi tego nie wybaczy. W końcu to ja wziąłem na siebie całą odpowiedzialność za jej córkę. Powierza opiekę chłopakowi które zna tylko parę dni a in pozwala aby jej córka cierpiała. Matka Tini jest naprawdę bardzo dobrą kobietą i nie chciałbym stracić u niej zaufania co do mojej osoby.
- Zostaw ją. Nawet nie waż jej się dotknąć bo pożałujesz. - zacząłem się wydzierać. Myślałem że moje płuca wyskoczą z moich piersi. Ledwo łapałem oddech ale to nie teraz było najważniejsze. Najważniejsze było bezpieczeństwo Tini. Gdy już chciałem zabrać Tini od tej osoby zauważyłem że ona stoi i się w niego wtula. Niepewnie podniosłem wzrok do góry i napotkałem wzrok Jorge? Ja chyba mam zwidy. Zamknąłem oczy a następnie otworzyłem je jeszcze raz. Dalej widziałem tego gwiazdora i wtuloną w niego Tini.
- Spokojnie Rugg. - usłyszałem drżący głos mojej przyjaciółki. Było mi jej szkoda bo w końcu ona niczym nie zawiniła a wszystko co najgorsze to spotyka właśnie ją. Po chwili poczułem jak ktoś się do mnie przytula. Jeszcze mocniej przycisnąłem do siebie moją przyjaciółkę. Posłałem wdzięczne spojrzenie znanemu chłopakowi. Do tej pory byłem przekonany że to zadufany w sobie gwiazdor. Jednak pomyliłem się i to bardzo. To dzięki niemu Tini nic sobie nie zrobiła. Ludzie w takich sytuacja wpadają na strasznie pomysły. Oby nigdy na taki nie wpadła bo wtedy jej matka już na zawsze straci do mnie zaufanie. Rozejrzałem się w celu zobaczenia Jorge. Jednak chyba aż tak się zamyśliłem że nie zauważyłem jak odchodzi. Nie zdążyłem mu nawet podziękować.
- Rugg błagam cię zabierz mnie do domu. Eva tu zmierza. - usłyszałem prośbę Tini. Wziąłem ją jak pannę młodą i mimo braku sił zmierzałem do domu. Po 5 minutach słyszałem jak dziewczyna napuszcza wody do wanny. Sam jej to zaproponowałem bo wiem że to jej dobrze zrobi. Sam potrzebuję tego ale mogę z tym poczekać.

2 godziny później 

Nie wiem co Tini tak długo robi w tej łazience ale powoli zaczynam się o nią martwić. Jeżeli jednak spróbowała tych drastycznych metod ulżenia sobie? Oby nie. Muszę być dobrej myśli ale nie potrafię tak. Wiem w jakim ona jest stanie i może zrobić dosłownie wszystko. Mimo tych paru dni stała się dla mnie kimś naprawdę ważnym.A może ona była od zawsze dla mnie bardzo ważna? Sam już nie wiem. Dla sprostowania wyjaśniam.  Nie chodzi mi o to że zaczęło mi na niej zależeć jak na dziewczynie tylko jak na osobie której mogę powiedzieć wszystko a ona doradzi mi i nie wyśmieje ani rozpowie innym. Gdyby tylko wiedziała że ja tu nie jest z powodu wymiany. Ona była tylko sposobem abym mógł się zatrzymać u Tini i poznać moją... . Może lepiej opowiem wam to innym razem gdy będę miał więcej czasu i stu procentową pewność że Tini nic się nie stało.

C.D.N. 


~~~
No Hejoszky <3 
Pamiętam jeszcze ktoś tego bloga. 
Dawno nie było tu rozdziału.
Wiem że miał być w niedzielę ale..
No własnie. 
Zawsze znajdzie się jakieś ale. 
Byłam na wycieczce i powód dla którego nie dodawałam nic jest na blogu o mnie. 
Mam nadzieję że wam się spodoba.
Chociaż wam.
Mam nadzieję że mimo iż Violetta się skończyła to dalej będzie czytać tego bloga jak i inne.
Wyraźcie swoją opinię w komciach a ja lecę poprawić rozdział na moim drugim blogu.
Papatki



niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 9 - Wiem wszystko.




Prawdziwa przyjaźń jest możliwa tylko z osobą poznaną przez totalny przypadek. Miłość nie jest możliwa z nikim.
Matrina

- Dobrze. To... Diego... Macarena... Valeria...
- Ruggero! Wysłów się wreszcie! 
- Ale ja tak nie mogę.Ja nie wiem jak ci to powiedzieć. To jest strasznie. Ja sam w to nie mogę uwierzyć. - plątał się jak nigdy. Gdzie podział się ten wygadany Rugg? No gdzie?
- Dobra! Chciałem delikatnie, ale nie pykło! Diego ze swoimi ziomkami założył się, że przed upływem pół roku waszego związku zaciągnie Cię do łóżka! Macarena i Valeria Cię nienawidzą i chcą Cię zniszczyć! Przyjaźnią się i współpracują z Twoją siostrą. Evą! Powiedziałem! - wykrzyczał, a mi łzy napłynęły do oczu.
- Nie... Jak... Diego mnie kocha. Dziewczyny też... A Eva nie może być moją siostrą...
- Sprawdź to. Zadzwoń do Diego i go tu zaproś. Powiem Ci co masz powiedzieć. Wyśpiewa wszystko od a do z bez zająknięcia. 

Pół godziny później

Już wiem co mam mówić i robić. Rugg jest w jadalni, a ja właśnie otwieram drzwi. Denerwuję się trochę że nie wszystko pójdzie po mojej myśli ale wmawiam sobie że wszystko będzie dobrze.
- Cześć Kochanie. - przywitał się. Niby zachowuje się normalnie. Próbował mnie pocałować ale ja odsunęłam się. Widziałam tylko jego zdziwioną  minę ale nie przejęłam się tym zbytnio.
- Hej. - zaprowadziłam go do salonu. - Chcę z tobą poważnie porozmawiać.
- O czym?
- Wiem wszystko. Co się stało, że to zrobiłeś?
- Tini będziesz się wściekać o jakiś głupi zakład.- a jednak.
- Myślisz, że tylko o to chodzi?
- A nie?
- Nie. Jak chcesz wiedzieć to pomyśl trochę.
- Dobrze wiem, że źle zrobiłem nie mówiąc Ci, że Valeria i Macarena Cię nienawidzą, i że Eva jest Twoją siostrą, ale każdy człowiek może popełniać błędy.Nie chciałem cię tym obarczać a tak po za tym stwierdziłem, że ktoś inny powinien ci to powiedzieć.
- Ruggero miał rację. Wystarczyło powiedzieć kilka zdań, a sam wszystko wyśpiewałeś.- powiedziałam z cwanym uśmiechem ale w środku miałam ochotę płakać jak nigdy.
- O czym ty mówisz?
- Powiedział mi kilka zdań z którymi wyciągnę z kłamcy każdą odpowiedź. Powiedz mi tylko czemu? Czemu to zrobiłeś?
- Co?- trzymajcie mnie bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.
- Zakład.
- Dla zabawy. Prędzej czy później ten związek rozpadłby się a ja wpadłem na pomysł aby coś na tym zyskać. - powiedział z radością w głosie. Nie wiem z jakiego powodu było mu tak wesoło ale nie czas aby się tym teraz przejmować.
- Byłam tylko zwykłą zabawką. Byłam tylko głupią i naiwną osobą którą wykorzystałeś. Ciekawe ile byłam warta? Ale wiesz co lepiej nie mów bo jeszcze możesz sobie zaszkodzić.  Nienawidzę Cię. Zakochałam się w miły i opiekuńczym Diego który ujawnił przede mną tylko jedną twarz. Ufałam ci i myślałam że mogę. Ale ty miałeś to gdzieś. Chciałeś się tylko zabawić a przy okazji wykorzystać. Nienawidzę cie z całego serca. Nie chcę cię więcej widzieć. Wyjdź.
- Tini proszę. Daj mi drugą szansę. Ja nie chciałem aby tak to wyszło. Popełniłem wiele błędów ale pozwól mi je naprawić.
- Nie rozumiesz co to znaczy słowo wyjdź. Mam ci to po chińsku przeliterować? Czy jeszcze może w innym języku. - zapytałam się ze łzami w oczach. Próbowałam je powstrzymywać i jak na razie to udawało mi się.
- No ale Tini....
- Powiedziała wyjdź. -  do salonu  wszedł na maksa wkurzony Rugg.
- Nie będziesz mi rozkazywał. Tini rozmawia ze mną  a nie z tobą.
- Będę. Ja tu również mieszam i mam do tego prawo. A na rozmowę to mi to nie wygląda. I jeszcze jedno. Odczep się od niej bo jak nie to sobie inaczej porozmawiamy. A teraz powiem łagodnie:  Spadaj! - krzyknął, a Diego wyszedł. Mój świat się zawalił.  Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Szybko wstałam i wybiegłam z domu. Moje życie znowu straciło sens... Po raz kolejny w tak krótkim czasie. Wszyscy chcą aby cierpiała ale co ja im takiego zrobiłam. Nie byłoby lepiej gdyby mnie nie było? ....


Ruggero

Cholera! Jak mogłem pozwolić jej gdziekolwiek iść. Jaki ja jestem głupi. Wiedziałem że tak będzie a ja do tego ją namawiałem. Jeszcze jej mama wyjechała do Nowego Jorku! Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? W sumie może. Jak coś się jej stanie.? Jak ktoś ją napadanie i będzie chciał coś jej zrobic? Jak sobie sama coś zrobi? Nie! Nie myśl tak Rugg głąbie! Znajdę ją. Muszę ją znaleźć! Poszedłem szybko do parku a raczej pobiegłem tak szybko jak nigdy. Akurat zaczął padać deszcz. Jak wszystko się wali to na raz bo jakby inaczej.  Zobaczyłem ją. Była smutna, przemoczona i zapłakana. Ledwo stała na nogach.  I.... . To niemożliwe. Mimo braku sił podbiegłem do niej jak najszybciej.

Witam was w ten lekko zachmurzony niedzielny poranek.
Zgłasza się do was ElimelGamesPL
Ta...
Tini się o wszystkim dowiedziała.
Jak mi jej (nie) szkoda.
Hehe.
Dzisiaj znowu trzyma się szyderczy humor.
Nie wiem czy Patiś robiła to reklamę, ale na wszelki wypadek zrobię.
Wraz z Patiś stworzyłyśmy nowego bloga!
Nie jest on o Jortini ani o Leonetcie.
Jest o Bars And Melody.
Dokładniej o ich przyjaźni.
Wzorujemy się na faktach autentycznych.
Tylko daty mogą się nie zgadzać ale co tam.
Tu macie link:
Mam nadzieję że wpadniecie i zostaniecie na dłużej :D
Rozdziały co poniedziałek ale chyba to zmienię.
Bo jakoś dziwnie mi dodawać takie fajne opowiadanie w tak nie fajny dzień.
Czy ja coś jeszcze...
Nie to chyba wszystko :D
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie. 
ElimelGamesPL
Czytasz= komentujesz= motywujesz