poniedziałek, 24 sierpnia 2015

To już koniec.



Hej misiaki.
Dawno mnie tu nie było i jeszcze przychodzę z niewesołą informacją. A więc blog ten jak każdy inny mój z historią zostaje zamknięty. Ale spokojnie kiedyś wrócę. Wtedy będzie lepiej. Nie wiem co mogę wam jeszcze powiedzieć. Na prawdę nie wiem. Ciężko mi się żegnać. A już słów mi brakuje żeby się nie powtarzać. Nie umiem wam powiedzieć więcej niż to, że bardzo wam dziękuję, że byliście tu ze mną. Dziękuję wam że czytaliście tą historię. Dalej mam na nią tysiące pomysłów, ale weny już brak. Wiem dlaczego, ale nie chcę o tym mówić, bo to bardzo boli, a teraz wiem, że ta wena szybko nie wróci. Blog zamykam już dziś z czystego szacunku do was. Miałam blogi zawiesić 1 września, a gdybym do października nic nie napisała zamknęłabym je. A robię to już teraz, bo tak to ja bym się męczyła, a wy czekalibyście na rozdział. Nie wiem co jeszcze mogę wam powiedzieć. Ten blog mimo że nie jestem na nim od początku był dla mnie tak samo ważny jak każdy inny. Kocham pisać historie i z tym nie kończę. Zaczynam od nowa. Pod inną nazwą i na innym blogu. Ale wam również nic nie podam. Chcę zacząć od totalnego zera. Ale moją twórczość na blogach jeszcze będziecie mogli śledzić. Jedyny blog na tym koncie który zostaje otwarty to http://po-prostu-asia.blogspot.com/ Czasem trzeba zostawić większość rzeczy by móc odrodzić się na nowo z nowym zapałem i siłami. Dlatego przepraszam, ale właśnie u mnie ten czas nastał.

DZIĘKUJĘ WAM ZA CZAS WSPÓLNIE SPĘDZONY!

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 5 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!

DZIĘKUJĘ ZA 12 OBSERWATORÓW!

DZIĘKUJĘ ZA 65 KOMENTARZY!

Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie, bo ja tu kiedyś wrócę. Wrócę w lepszej wersji mnie. Przysięgam.

A na razie.... Komentujcie moją decyzję. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
Asia Ari <3

To jest zatrzymanie się w miejscu... Niby to nie jest dobre. Ale w tym wypadku ochroni mnie przed krokiem do tyłu ~ Asia Ari 2015

I tak na koniec macie przegenialny utwór  Mulciaka
 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 16: Nowy dom nowe życie i powrót.

 

Bo prawdziwe życie zaczyna tam gdzie kończą się problemy...

Martina
Los Angeles 7:20

Po bardzo długiej drodze w końcu dojechaliśmy do LA. To miasto jest cudowne! Takie wielkie i kolorowe! Najlepsze jest to że mieszkamy w najlepszej dzielnicy jaka kiedykolwiek powstała. Mieszkamy w Hollywood. Może i nie w samym centrum, ale to jednak Hollywood!

Gdy zatrzymaliśmy się pod naszym nowym domem wzięłam plecak i z prędkością światła wysiadłam z samochodu. Zaczęłam się kierować w zupełnie inną stronę niż jest dom.
- Martina! Gdzie biegniesz! - usłyszałam krzyki mamy.
- Spokojnie! Wrócę do wieczora! - odkrzyknęłam i pobiegłam dalej.

Byłam w siódmym niebie. Nigdy nie czułam się lepiej. Teraz zacznę żyć. Tak naprawdę żyć. Bez trosk. Bez zmartwień. Bez uczucia, że ktoś mnie poniży. Nareszcie będę szczęśliwa! Nie będzie Evy, nie będzie Valeri i Macareny! Nie będzie też Diego. Będę mogła zapomnieć.

Gdy tak biegłam na kogoś wpadłam. Boże, ale jestem niezdarna!
- Ja... Przepraszam... Zagapiłam się. - powiedziałam nie patrząc temu komuś w oczy tylko na swoje buty.
- Nic się nie stało. - Gdy usłyszałam ten głos szybko podniosłam głowę. Zobaczyłam parę hipnotyzujących szmaragdów. Zaniemówiłam. - O. Czyli znowu się spotykamy. - Nie wierzę! Mój idol mnie kojarzy! Pamięta! Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Tylko kiwnęłam głową na "Tak". - Jeżeli mogę zapytać. Co robisz w Los Angeles? Przecież mieszkasz w San Francisko. - Nie mogłam dłużej znieść jego oczu. Spuściłam głowę.
- Mieszkałam. Przeprowadziłam się z mamą i bratem.
- Co było tego powodem? - Już chciałam mu odpowiedzieć. Ale wtedy zrozumiałam, że to kompletnie obca dla mnie osoba.
- Sprawy prywatne.
- Rozumiem. - Kątem oka zobaczyłam, że się uśmiecha. Po chwili spojrzał na zegarek. Wyglądał na bardzo drogi. - Ja muszę już iść. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - Powiedział i odszedł. Moja cała energia została wyczerpana przez kilka zdań z nim. To jest niewiarygodne co jedna rozmowa z gwiazdą może z człowiekiem zrobić.

Nie chciałam już dalej zwiedzać. Postanowiłam jak najszybciej zwiać... Znaczy pójść do domu. Nie mam pojęcia czemu on aż tak mnie onieśmiela. Na prawdę nie wiem. I za nic nie chcę się tego dowiedzieć.

O 18 byłam w nowym domu. Nie był duży. Ale miał swój urok. Z zewnątrz nie wyglądał jakoś bardzo nowocześnie, ale wewnątrz to co innego. Fajnie, że mama go znalazła.
- Kochanie! - usłyszałam krzyki mamy. - Chodź na górę! - dodała. Skierowałam się w stronę jej głosu. Stała przed białymi drzwiami.
- Mamo? O co chodzi?
- Zamknij oczy.
- Po co?
- Oj zamknij. - Nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy. Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi. Następnie mama wzięłam mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju. - Możesz otworzyć. - Zrobiłam to co kazała.

Moim oczom ukazał się piękny, kremowy pokój. Znaczy... Kremowe były ściany. Były na nich moje plakaty i obrazy z mojego poprzedniego pokoju. Meble były białe. Na komodzie była moja figurka konia, a na niej siedział miś, którego kiedyś dostałam. Obok nich były obrazki. Właściwie rysunki, które kiedyś z nudów zrobiłam. Przedstawiały zespół One Thing. Pamiętam jak je rysowałam. Wtedy jeszcze wszystko było inaczej. Nad mniejszą szafką wisiał telewizor. Pod drugą ścianą na przeciwko niego stało jasno brązowe biurko. Na nim było kilka książek i figurek. A obok niego moje łóżko. Było duże. Na nim była rozłożona pościel w egipskie wzorki. Były też moje wszystkie jaśki i maskotki. Tak mam 17 i na łóżku mam pluszaki. Jakiś problem? Przy pokoju też miałam ogromny balkon. I najlepsze, że widziałam  niego cudowny zachód słońca.
- Dziękuję mamo. Lepszego pokoju nie mogłabym sobie wymarzyć. - Powiedziałam i bardzo mocno ją przytuliłam.
- Nie dziękuj mi kochanie. To wszystko to zasługa Rugga. To on urządził Ci pokój. Chciał Ci w ten sposób wynagrodzić te wszystkie lata kiedy go przy Tobie nie było.
- Gdzie jest? Chcę mu podziękować.
- Nie wiem. Powiedział, że idzie się przejść i może zajdzie do starych znajomych.

Ruggero 

Jak dobrze znów być w LA. Kiedyś z ojcem tu mieszkaliśmy, ale później przeprowadziliśmy się do Nowego Yorku. Musiałem zostawić wszystkich przyjaciół. Normalnie szkoda gadać. Jak mógł mnie tak okłamać? Nigdy mu tego nie wybaczę.

Gdy tak szedłem ulicami Hollywood usłyszałem za sobą jak ktoś woła... Mnie?!
- Ruggero! - Po chwili uczepiła się mnie prześliczna blondynka. Wydała mi się dziwnie znajoma... Gdy mnie puściła zobaczyłem, że ma duże, piękne, piwne oczy. Wtedy ją rozpoznałem.
- Mercedes. Tęskniłem.
- Też tęskniłam. - Powiedziała z uśmiechem. - Ale nigdy więcej nie mów do mnie Mercedes. - Zmroziła mnie wzrokiem.
- Ok. Co tam u Ciebie?
- Dobrze. A u Ciebie?
- Też dobrze.
- Co Cię sprowadza na stare śmieci?
- Przeprowadzka z mamą i siostrą.
- Ale Twoją biologiczną matką? - Przytaknąłem. - Przecież mówiłeś, że jej nienawidzisz, bo Cię zostawiła.
- To nie prawda. Ojciec wszystko myślił.
- A to...
- Mechi. - Upomniałem ją.
- Sorka.
- Jak się ekipa trzyma?
- Nawet ok. - Gdy to powiedziała posmutniała.
- Ej... Co się dzieje.
- Nic. - Spuściła wzrok.
- Nie kłam. Widzę, że coś się dzieje.
- Chodźmy do mnie. Nie chcę tego mówić tu. Jest za dużo ludzi.
- Ok. - Zgodziłem. Skierowaliśmy się w stronę domu dziewczyny.

Doszliśmy do niego po jakiś 10  minutach. Był mega nowoczesny i wielki. Zdziwiło mnie, że nie mieszka z rodzicami. Chociaż w sumie... Nigdy się z nimi nie umiała dogadać. Często przychodziła do kogoś z nas na noc. Do mnie najczęściej. Znaczy... Do wszystkich dość często, ale do mnie najczęściej, bo mieszkaliśmy niedaleko siebie. Weszliśmy do salonu. Był jasny i przestronny. Jak to mieliśmy w zwyczaju nie rozsiedliśmy się na kanapie tylko na podłodze.
- To powiesz mi o co chodzi?
- Chodzi o to, że paczka...

~***~
Elo Elo H20!
Podoba się rozdział? Bo mi tak. Było odrobinę tajemnicy. Zwłaszcza pod koniec. Jaka paczka? Kto w niej jest? Co się z nią stało? Tego nie jest ciężko się domyślić. Ale może was zaskoczę, bo sama nie wiem co się z nią stało. Wiem jestem bardzo mądra. Ale ten rozdział skończyłam przed chwilą. I teraz sprawa organizacyjna. Znaczy powiedzmy że organizacyjna. Czy przez to, że Patiś odeszła wy też odeszliście? Bo jak tak to jest mi przykro. Jeżeli odeszliście, bo mnie nie lubicie to jest mi mega smutno. Tym którzy nad odejściem się jeszcze zastanawiają to od razu mówię nie odchodźcie. To że Patiś ze mną nie ma nie oznacza, że opowiadanie zmienię czy coś. Nie zamierzam go zmieniać, bo mi się podoba. Mam napisaną fabułę i jej będę się trzymać. Całą fabułą zajmowała się Patiś. Ja będę tylko pisać. Od czasu do czasu wprowadzę jakiś wątek, którego fabuła nie obejmuje. I tylko tyle jest mojego wkładu. W komentarzach piszcie w razie czego co wam się nie podoba w tym, że na blogu jestem tylko ja. Postaram się to zmienić. Oczywiście wszystko poza faktem, że jestem sama czy, że Patiś nie ma. To jest niezmienne. Ale ja już będę kończyć. Mimo mojego rujnującego życie snu wenę mam i idę ją spożytkować.
Do następnego!
Papa!
Asia Ari <3

poniedziałek, 20 lipca 2015

Ostatnia moja notka na tym blogu.

Myślałam nad tym długo po ponad miesiąc. 
Nie wiem dokładnie ile ale ten miesiąc była najgorszym miesiącem mojego blogowania. 
Zanim jednak przejdę do sedna sprawy.
Chciałam wam podziękować za to, że byliście jesteście i mam nadzieję będziecie.
Każdy komentarz wywoływał uśmiech na mojej twarzy.
Tak samo było z każdym nowym głosem w ankiecie i wyświetleniem.
Moja przygoda z tym blogiem jednak dobiega końca.
Wszystko się kończy po to aby mogło się zacząć coś nowego.
Ten blog był bardzo ważny dla mnie tak samo jak para siempre i świetnie pisało mi się tu historię.
Jednak wena z każdym dniem zanikała i zanika.
Po za tym w moim życiu prywatnym nie najlepiej się układa.
Jednak nie będę głębiej w to brnąć.
To była ciężka decyzja ale klamka zapadła.
Blog zostawiam w bardzo dobrych rękach więc nie mam się o co martwić.
Od dziś nie będę tu pisać rozdziałów ale zapewne będę je czytać.
Komentować również, jeśli przezwyciężę moje lenistwo.
Nadal jednak będę działać  w blogsferze.
Będę udzielać się na blogu z one shotami (klik), moim pierwszym blogu (klik), i chyba blogu o mnie ale nie wiem (klik).
Tak szybko niestety się mnie nie pozbędziecie.
Pisanie pozwala mi zapomnieć o wszystkich problemach ale niestety muszę też szanować mój wzrok i udowodnić komuś, że potrafię też coś innego niż korzystanie z laptopa.

Emm. Nie wiem co jeszcze mam napisać.
Chyba już napisałam wszystko co chciałam.

Trzymajcie się i do zobaczenia.



Nie byłabym sobą gdybym nie wstawiła piosenki tak na pożegnanie.



Rozdział 15 - Żyć jakby nie było przeszłości.

Czasem najlepiej wyjechać i zamknąć pewien rozdział w życiu by móc zacząć wszystko od nowa...

Miesiąc później
Ruggero

Tini dalej się nie obudziła. Odwiedzam ją codziennie, a nasza mama wraca do domu tylko na noc. Wszyscy się denerwujemy. Mama mówi, że jak się obudzi wyjedziemy. Sam chciałbym zmienić otoczenie... Martina pewnie też. Tyle zła ile tu doznała... Tyle cierpienia... Eh... Szkoda gadać. Najważniejsze żeby się obudziła.

Właśnie zmierzam do szpitala. Nasza mama jest w domu. Kazałem jej tam być, bo przez ten miesiąc bardzo mało spała. Więc powiedziałem, że ja od razu po szkole pójdę do szpitala, a ona ma cały dzień siedzieć w domu i się wyspać. W końcu jak Tińka się obudzi to mamy wyjechać, a na to potrzeba dużo energii.

Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem na miejsce. Szybko pobiegłem do sali numer 104. Gdy do niej wszedłem zobaczyłem to co przez ostatni miesiąc tylko, że miejsce obok mojej siostry było puste. Podszedłem do niego i usiadłem.

Spojrzałem na nią. Wyglądała tak... Tak... Sam nie wiem... Martwo raczej nie, ale też nie żywo. Wyglądała jakby spała. Wziąłem ją za rękę.
- Tini... Proszę Cię. Minął już miesiąc. Czemu się nie budzisz? Proszę obudź się. Gdy się obudzisz wyjedziemy. Wyprowadzimy się. Musisz się tylko obudzić i nic więcej. Tini błagam. Nasza mama jest załamana, że dopuściła do czegoś takiego. Myśli, że to jej wina. Martina błagam Cię obudź się... - prosiłem, a właściwei błagałem. Szczerze to nie wiem po co. Przecież i tak mnie nie usłyszy... Tak mi jej szkoda. Najgorsze, że dopiero ją poznałem, a już mogę ją stracić.

Lekarze nawet mówią, że powinna już się dawno obudzić, bo nie straciła aż tak dużo krwi. Podejrzewam, że ona może nie chcieć się obudzić. Ale nikomu o tym nie mówiłem. Nie chcę nikogo martwić. Wszyscy i tak się denerwują, a ona ma powód żeby nie chcieć się obudzić.

Martina

Martwią się. Wszyscy, a ja co? Nic. Nie mogę się obudzić. Chcę, ale nie mogę. Nie wiem co się dzieje. Słyszę co mówią. Wiem, że Rugg przy mie jest, bo kazał mamie odpocząć. Wiem, że jak się obudzę mama chce się przeprowadzić. Jest tylko jeden problem... Ja. Nie za bardzo widzę się w nowej szkole. Znowu jako nowa. Znowu wszyscy by mi dokuczali... Ale przecież tu nie będzie lepiej. A teraz mam okazję żeby się stąd wydostać, ale nie mogę z niej skorzystać. A czemu? Bo akurat jestem nieprzytomna. i nie mogę się obudzić.

Nie! Muszę się obudzić! Dla siebie. Dla Rugg'a. Przede wszystkim dla mamy. Skupiłam się. Wystarczy, że tylko otworzę oczy i wszystko będzie dobrze. Próbowałam kilka razy... Nie wiem ile... Na pewno dużo. Po kilkunastu próbach udało się. Otworzyłam oczy, ale po chwili je przymknęłam... Oślepiło mnie jasne światło. Po chwili znowu je otworzyłam. Ujrzałam Rugg'a.
- Tini? - zapytał jakby nie dowierzał.
- A kto? - zaśmiałam się. - Przepraszam.
- Mnie nie przepraszaj. Przeproś mamę jak przyjdzie. Ona bardziej się martwiła. Poczekaj zadzwonię do niej. - powiedział i na chwilę wyszedł z sali.

20 minut później.
Gdy Rugg skończył gadać z mamą i wszedł do sali. Opowiadał mi co się działo mimo że to wszystko wiem. Nagle drzwi od sali otworzyły się i wbiegła do niej mama.
- Tini! Dziecko kochane. Obudziłaś się. Jak dobrze. - powiedziała przytulając mnie.
- Nic mi mamo nie jest.
- Powiedz dlaczego to zrobiłaś?
- To wszystko mnie już przerosło.
- O niczym mi nie mówiłaś.
- Bo nie widziałam potrzeby żeby Cię martwić. Ty i tak masz dużo swoich problemów. Nie chciałam Ci dokładać moimi. Przepraszam... Gniewasz się na mnie?
- Kochanie nie mam jak się na Ciebie gniewać. To ja tu nawaliłam. Zaniedbałam Cię. Nie pytałam co u Ciebie. Mam nadzieję, że będziesz w stanie mi to kiedyś wybaczyć.
- Kocham Cię mamo.
- Ja Ciebie też kochanie.

Tydzień później.
W ciągu tego tygodnia działo się dużo. Bardzo dużo. Mama załatwiła mieszkanie w innym mieście, nową szkołę dla mnie i dla Rugg'a... Ogólnie wszystko co powinnyśmy mieć załatwione przed przeprowadzką. A gdzie się przeprowadzamy? Do Los Angeles! Miasto moich marzeń. Zawsze chciałam tam pojechać, a co dopiero mieszać!
- Tińka! - usłyszałam wołanie Rugg'a. - Złaź na dół bo za raz pojedziemy bez Ciebie! - dodał.

Mimo tych złych wydarzeń będzie mi brakować tego miejsca. Ale muszę w końcu zostawić za sobą to co złe i zacząć żyć na nowo. Zamknę w końcu rozdział cierpienia i otworzę nowy. Mam nadzieję, ze weselszy.

Wzięłam ostatni bagaż jakim był mój plecak i zbiegłam na dół. Uśmiechnęłam się do brata i przytuliłam do niego. Gdy się od siebie odlepiliśmy skierowaliśmy się do wyjścia z domu, a następnie do samochodu. Wsiedliśmy do niego, a mama odpaliła silnik.
- Teraz będziemy prawdziwą rodziną. - powiedziała nasza mama.
- Bez żadnych tajemnic i kłamstw. - dodałam z wymalowanym na ustach uśmiechem.

Teraz już wiem, że samobójstwo nie jest lekarstwem na ból i cierpienie. Bo szczęście nie polega na tym żeby siebie tylko uszczęśliwić. Szczęście polega na uszczęśliwieniu innych i przy okazji siebie. Co to za szczęście kiedy wszyscy wokół będą nieszczęśliwi. Teraz na prawdę będę szczęśliwa. Z moim bratem i mamą. W nowym domu, szkole i mieście. Teraz... Wszystko zacznie się od nowa. Zacznę żyć jakby nie wydarzyło się nigdy nic złego. Jakby nie było przeszłości. Będę żyć bez mojej metalowej przyjaciółki. Znajdę nowych przyjaciół. Może nawet i chłopaka. Albo przestanę rozmyślać co przyniesie przyszłość i poczekam. Poczekam co przygotuje mi los i życie...

Z tą myślą oparłam głowę na szybie i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam...

~***~
Hejo!
Tu Asia!
I jak wam się rozdział podobał?
Mi tak nawet.
Jak widzicie są 2 dość duże przeskoki czasowe.
Możecie mnie za nie zabić, ale uznałam że nie ma sensu przez milion rozdziałów opisywać coś nudnego.
Rozdział jest taki a nie inny bo mam podły humor.
A czemu?
Przez moją koleżankę.
Ale co ja tu o smentach.
Akcja się rozkręca!
To co będzie się dziać w LA będzie mega!
Znaczy...
Chyba.
Bo rozdziałów muszę zapas zrobić.
Poza tym nie mam napisanego następnego.
Ale chyba mi to wybaczycie.
Ale ja już nie przedłużam.
A na razie... Komentujcie. Obserwujcie. Niebieski magiczny guziczek. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie!
Asia Ari <3

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 14 - Ma najrzadszą grupę krwi.





Boisz się powiedzieć ludziom, co naprawdę czujesz, bo boisz się że to ich zniszczy. 
Dlatego wszystko trzymasz w sobie i to niszczy ciebie. 


Rugg

Po słowach Grace że nie ma Tini zerwałem się i szybko pobiegłem do jej pokoju. Boję się że zrobiła sobie coś złego. Przecież to wszystko mogło ją przerosnąć. Wiedziałam, że nie dawała sobie rady z tym wszystkim. Słyszałem jak po nocach płakała. Teraz jednak do głowy mogły przyjść jej jeszcze większa głupota. Mam złe przeczucia ale oby były fałszywe. Nie darowałbym sobie, że moja siostra może zrobić sobie coś, co może zaszkodzić na jej zdrowiu, przeze mnie. Zżyłem się z nią i nie wyobrażam sobie dnia bez niej i jej głupich pomysłów aby zniszczyć mi grzywkę. Na samo wspomnienie uśmiechnąłem się pod nosem. Gdy już dotarłem do je pokoju po zapukaniu odpowiedziała mi cisza. Nie wiem czy zasnęła czy udaje że jej tam nie ma. Delikatnie otworzyłem drzwi i zajrzałem w głąb pokoju. Zastałem tam jednak pustki. Przestraszyłem się i to bardzo. Zdenerwowany wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się w stronę łazienki. Drzwi o dziwo było uchylone. Niepewnie je otworzyłem i to co tam zastałem przeraziło mnie. Nogi odmówiły posłuszeństwa i stały się jak z waty. Nie wiem ile tak stałem ale gdy już dotarło do mnie co Tini zrobiła szybko wybrałem numer alarmowy. Mój jeżyk plątał się niemiłosiernie ale na szczęście osoba po drugiej stronie wszystko zrozumiała. Po zakończeniu połączenia szybko podbiegłem do Tini i i próbowałem zatamować krew wypływającą z jej ręki. Cały czas zadawałem sobie pytanie czemu ona to zrobiła. Widziałem, że ciężko jej jest przez tą sytuację w szkole. Nie myślałem jednak, że zrobi coś aż tak głupiego.
- Ruggero co się tam dzieje? - usłyszałem wołanie mojej mamy. Do tej pory nie dociera to do mnie ale teraz nie czas na monologi wewnętrzne.
- W łazience. - odkrzyknąłem. Nie miałem siły aby krzyczeć co tu się stało. Przerosło mnie to. Ten widok zapamiętam do końca życia.
- Matko kochana. Co tu się stało? Tini. Coś ty narobiła. - powiedziała moja mama i podeszła do mojej siostry. Widziałem, że nie jest z nią dobrze. Zaczęła płakać i nie była w stanie nic zrobić. Gdy już trochę udało mi się zatamować krwawienie z jej ręki do łazienki weszli lekarze. Spojrzeli na siebie i włożyli ją na nosze.
- Możemy wziąć jedną osobę. Kto z państwa jedzie.
- Mamo?
- Jedź Rugg. Ty myślisz trochę trzeźwiej niż ja. Ja dojadę.
- Dobrze tylko uważaj na siebie.
- O mnie się nie martw. Idź. - powiedziała a ja poszedłem za lekarzem. Wsiedliśmy do karetki i zaczęliśmy kierować się w stronę szpitala. Ja zacząłem rozmyślać... Czemu to zrobiła? Co jej przyszło do głowy? Może nie wytrzymała tego wszystkiego? Nie wiem... A może jest zazdrosna... Zazdrosna o mnie. Może się wystraszyła że jak ja się teraz pojawiłem ona przestanie być ważna dla swojej matki. Nie mam pojęcia. Ale dowiem się tego. Jak nie powie mi po dobroci to zrobię jej na złość i coś wykombinuje. Nie zauważyłem nawet jak dojechaliśmy. Lekarze szybko zabrali nosze na których leżała. Gdy weszliśmy do szpitala weszli do jakiejś sali, a mi kazali czekać. Sam nie wiem na co... Wiem, że czas dłużył mi się niemiłosiernie.

3 godziny później

Mam wrażenie jakby czas płyną bardzo wolno... Sekundy to minuty. Minuty to godziny. Godziny to miesiące... Nasza mama przyjechała jakoś 20 po nas. Od tego czasu... Wszystko umarło. Nagle z sali Martiny wyszedł lekarz. Nie był wesoły. Wręcz przybity.
- Państwo to rodzina Martiny?
- Tak. - odpowiedziała szybko moja mama. - Doktorze co z nią?
- Nie mam za dobrych wieści. Pani córka straciła bardzo dużo krwi.
- To nie możecie przeprowadzić transfuzji? - zapytałem.
- Niestety Martina ma bardzo rzadką grupę krwi której akurat w tym momencie nie mamy. Przykro nam... Ale bez tego nie uda nam się jej uratować. Jaką ma pani grupę krwi?
- AB Rh-
- Niestety... Ona ma O Rh-
- Chwila. Ja mam grupę krwi 0 Rh-.
- Zgodziłby się pan na oddanie krwi?
- Tak! To moja siostra. Muszę jej pomóc.
- Proszę za mną. - powiedział i skierowaliśmy się do jakiejś zali.

10 minut później

Jestem już po pobraniu krwi. Pobrali mi jej pół litra. Dostałem sok pomarańczowy i ciastko z czekoladą. Sok wypiłem a na ciastko nie miałem ochoty. Prawdę mówiąc nie miałem nawet ochoty na sok. Wziąłem ciastko i udałem się z powrotem pod salę Tini. Tam siedziała załamana mama. Teraz nie zostało nic innego jak czekać. Czekać właściwie na cud. Oby ten cud nastąpił. Musi nastąpić...

~***~
Heja!
Nie zgadniecie kto się zgłasza.
Tu Asia!
Tak ja!
Dawno mnie tu nie było.
Ten rozdział do momentu przyjścia mamy Tini i Rugga napisała Patiś. 
Resztę ja.
Mam nadzieję że się podoba.
Dawno mnie nie było ale obiecuję poprawę.
Nie wiem czy w wakacje będę tak często jak wcześniej ale w roku szkolnym będę dużo częściej.
Co w rozdziale.
Czo ta Tini narobiła?!
Jeszcze ma najrzadszą grupę krwi.
Ale Rugg na szczęście też ją ma. 
Wszyscy wyczekują cudu.
Tylko czy on się wydarzy...
Nie wiem :D
Ale ja już się żegnam mam wrażenie że Patiś mnie zabije jak zobaczy że dokończyłam rozdział :D
Ale może przeżyję.
Trzymajcie kciuki za me życie.
Ja już serio spadam.
Papa!
Asia Ari <3

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 13 - Zielonooki wokalista.



Ludzie nie płaczą dlatego, że są słabi. 
Płaczą, bo byli  silni zbyt długo.


rozdział dedykowany Mechi Lambre 
miłej lekturki <3 


Grace

Oby to do czego zmierza Ruggero nie było tym co ja mam na myśli. Myślałam, że uda mi się to zatrzymać w tajemnicy jeszcze dłużej. Liczyłam na to, że w ogóle nikt nie dowie się o moich błędach młodości. Mam to wszystko opowiedzieć czy poczekać na wersję Ruggero. Tylko nie wiem co naopowiadał mu ojciec. Mógł powiedzieć coś całkiem innego. Mógł postawić mnie w całkiem innym świetle. Najgorszym jakim może być.
- To może ja powiem jak to było? Pozwolisz Rugerro?- nie czekając na jego odpowiedź zaczęłam mówić.
- Miałam wtedy 20 lat. Byłam jeszcze głupia i naiwna. Nie wiedziałam co to miłość. Poznałam wtedy twojego ojca. Był taki szarmancki i romantyczny. Zakochałam się do granic możliwości. Wierzyłam w każdą jego bajeczkę. Gdy dowiedział się o ciąży stał się wobec mnie oschły. Po porodzie jego rodzina od razu złożyła do sądu wniosek o odebranie mi praw rodzicielskich. Znajomości i fortuna zwyciężyły. Odebrano mi ciebie i zakazano cię odwiedzać. Jedyne co po tobie mi pozostawiono to zdjęcie gdy miałeś 3 miesiące. Wiele razy próbowałam się skontaktować z twoim ojcem ale on najzwyczajniej świecie ignorował mnie. Z depresji wyciągną mnie twój ojciec. Lecz gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, zniknął bez śladu. Nie wiem gdzie teraz jest. - z moich oczu poleciały łzy i nie próbowałam ich powstrzymywać. Wspomnienia z młodości powróciły. A wraz z nimi również i cierpienia.


Ruggero 

Mój ojciec był tak podłym człowiekiem? I jeszcze śmiał mi wmówić że to ona mnie porzuciła i nie chciała o mnie słyszeć. A to on jej zabronił. Teraz wiem jakim idiotą jest. I to zakochanym w sobie idiotą. Ja mu przez te wszystkie lata wierzyłem w każde słowo a on tak perfidnie mnie oszukiwał. Tylko czemu nie pozwolił mojej matce zobaczyć własnego syna. Dobrze wiedział jak tęsknię za moją matką i mi jej brakuje. Jak mi brakuje jej ciepła. Ale mimo to dalej ukrywał przede mną prawdę i wmawiał mi kłamstwa. - po wielu dylematach podszedłem do mojej matki. Ona zdezorientowana spojrzała na mnie lecz ja posłałem jej słaby uśmiech. Delikatnie się nachyliłem i przytuliłem się do niej, Ona niepewnie oddała mój uścisk. Nie wiem ile tak staliśmy a raczej ja stałem ale wtedy czas dla mnie się zatrzymał. Wszystko przestało się liczyć. Nie obchodziło mnie nic innego niż tylko moja matka którą odzyskałem. W końcu mogę się do niej przytulić. Mogę poczuć jej zapach. Mogę w końcu zadręczać się myślami gdzie ona teraz jest i co robi. Czy tęskni za mną, czy myśli o mnie. Czy pamięta mnie jeszcze. Teraz wiem że o mnie nie zapomniała i została perfidnie oszukana. Nie mam już zamiaru wracać do tego debila. Od dzisiaj nie jest już moim ojcem. Zawinił na całej linii. Nie będę w stanie wybaczyć mu tego. Stracił moje zaufanie, I raczej nigdy go już nie odzyska. Jest parszywym kłamcą i nie jest godny nawet jednego mojego spojrzenia.
- Rugg a wiesz gdzie podziała się Tini? Przed chwilą jeszcze tu siedziała a teraz jej miejsce jest puste.- na słowa pani Grace, mojej matki oderwałem się od niej jak oparzony. Nie wiem kiedy ona wyszła. Zamyśliłem się tak, że nie zauważyłem niczego. Nawet tego jak Tini mignęła mi przed oczami.

Tini 

Siedzę w łazience.Do tej pory nie wierzę w to co przed chwila się dowiedziałam. Cały czas kręcę głową i powtarzam sobie że to niemożliwe. Nie mogę w to uwierzyć. Mam brata. Mam  brata który pomógł mi tle razy a ja nawet nie wiedziałam że jestem z nim spokrewniona.  Dlatego w mojej prawej ręce tkwi moja przyjaciółka. Już tyle razy mi pomogła. Wierzę, że dzisiaj też to zrobi. Jednak nie w zwyczajny sposób. Mam nadzieję, że pozostawi taki ślad na moim nadgarstku, iż nie będę musiała już oglądać tego świata. Moja matka jest zajęta swoim synem który sam postanowił ją odnaleźć. byli tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli jak wyszłam z salonu. Jestem pewna, że teraz będzie tak codziennie. Nie będę zauważana i być może jeszcze traktowana jak służąca. Tego bym już nie wytrzymała. Ignoracji ze strony jedynych osób którym mogłam zaufać też. Przecież ja dla nich będę tylko problemem. Oni nie będą mogli się nacieszyć sobą, bo w końcu pomiędzy nimi stanę ja. Będą mieli mi to zapewne za złe. Próbowałam przypomnieć się całe moje dotychczasowe życie. Przed oczami pojawiła się twarz Ewy. Żyletka w mojej prawej ręce po raz pierwszy tego wieczora przejechała po skórze. Kolejną osobą a raczej osobami które pojawiły się przed moimi oczami to Valeria i Gery. Niby były moimi przyjaciółkami a tak na prawdę były w zmowie z Evą. Kolejna czerwona stróżka wypłynęła z mojego nadgarstka. Przed oczami pojawił się Diego. Skrzywdził i upokorzył mnie najbardziej ze wszystkich osób które były moimi wrogami. na jego wspomnienie żyletka sama przejechała po skórze. Coraz więcej krwi wypływało ale nie przejmowałam się tym. Wszystko było mi już jedno. Jednak mój mózg obrał taktykę przez smutek do radości. Mi to nawet odpowiadało. Kolejnym wspomnieniem był mój sen. Na mojej twarzy na ułamek sekundy zawitał uśmiech, Ten park był przepiękny i po cichu liczyłam, że kiedyś go odnajdę ale jak widać nie będzie mi to dane. Przejechałam po raz kolejny metalowym narzędziem. Wokół mnie była już dosyć duża kałuża krwi. W głowie powoli zaczynało mi szumieć ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Przed oczami pojawił mi się radosny Rugg. Spędzone z nim chwile były najlepszymi w moim życiu. Był wspaniałym przyjacielem jak i również bratem. Oby znalazł sobie dziewczynę która będzie dbała o niego. A przede wszystkim kochała go. Tym razem narzędzie mojego odejścia zagłębiło się bardziej w mojej skórze. Pieczenie się zwiększyło ale nie przejmowałam się tym. Kolejnymi wspomnieniami które zalały mój umysł były związane z moją matką. Zawsze radosną. Ja jednak wiedziałam, że to tylko maska pod którą jest kłębkiem nerwów. Starałam się ją wspierać ale nie zawsze mi to wychodziło. Żałuję, że w niektórych momentach nie byłam dla niej milsza. Ukarałam się więc za to mocnym przeciągnięciem metalowej przyjaciółki po nadgarstku. Gdy już myślałam że to wszystkie wspomnienia w mojej głowie zagościło jedno. Zielonooki wokalista zespołu One Thing. Przypomniałam sobie cały koncert na który zabrał mnie Ruggero. Najbardziej jednak utkwił w mojej pamięci Jorge, jeżeli nie pomyliłam imion. Był i zapewne nadal jest idealny w każdym calu. Do tej pory również pamiętam jak wpadłam w jego ramiona. Czułam się bezpieczna jak nigdy. Nikt mi jeszcze nie dał takiego poczucia bezpieczeństwa. Chociaż tyle dobrego spotkało mnie w moim marnym życiu. Nigdy bym sobie nie wyobrażała, że ktoś sławny uratuje mnie przed upadkiem. Jednak los odmienił bieg wydarzeń. Zrobiłam kolejne cięcie które w tym momencie zadecydowało. Przed oczami pojawiły się czarne plamki a jak poczułam jak krew zaczyna wypływać w wolniejszym tempie. Oczy same się zamykały. Powieki stały się ciężkie, aby je utrzymać podniesione. Nie wiem kiedy nawet opadły.


~~~
No hejoszky <3 
   Możecie mnie zabić. 
Wiem że długo nie było rozdziału a obiecałam, że będą pojawić się częściej. 
Jednak przyrzekłam sobie że jeszcze dzisiaj wezmę się za kolejny i być może kolejny, kolejny. 
Jesteście ciekawi czy ktoś uratuje Tini? 
To niestety musicie poczekać do następnego hihi. 
Powiem tylko.
Wszystko może się zdarzyć. 
Ja natomiast będę się już żegnać jeżeli mam zamiar wziąć się za pisanie kolejnych rozdziałów. 
Papatki i do następnego <3 

niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12- To moja matka.




Matka to osoba która zastąpi ci każdego ale nikt nie jest w stanie zastąpić ci jej. 





 2 tygodnie później
Martina


W szkole cały czas rozdrapują stare rany i nie dają mi spokojnie żyć. Myślałam, że szybko o tym zapomną ale jak widać mój przypadek jest szczególny. Gdyby nie wsparcie Ruggero zapewne opuszczałabym zajęcia. Ba. Nawet bym nie pojawiała się w szkole. Lecz wracając do mojego przyjaciela czuję jak oddalamy się od siebie. Rugg chodzi jakiś smutny i cały nerwowy. Mam wrażenie, że coś ukrywa i boi się to powiedzieć. Nie wiem jednak co. Nie ufa mi na tyle aby wyznać całą prawdę. Może i jestem fatalną przyjaciółką ale gdyby się wygadał to na pewno ulżyłoby mu. Jak widać on raczej chyba nie ma mnie za kogoś bliskiego. Wieczorami powracam do mojego drugiego beztroskiego życia. Na moim prawy ale i lewym nadgarstku przybywa blizn ale udaje mi się to maskować wieloma kolorowymi bransoletkami. Jak na razie nikt się niczego nie domyśla i słusznie. Nikt się o tym nie dowie i jestem tego pewna w 100 %. Każdy się interesuje ośmieszeniem mnie przed całą szkołą przez Eve a nie moim ubiorem czy biżuterią jaką noszę. Mój były chłopak unika mnie jak ognia. Ja z resztą też. Nie chcę go nawet oglądać po tym co mi zrobił. Sukinsyn bez uczuć. Dalej nie mogę uwierzyć czemu ja byłam taka ślepa i nie zauważyłam, że nasz związek był tylko jednym wielkim kłamstwem? A najgorszej jest to, że ja się w nim zakochałam. Zakochałam się dupku i palancie który chciał mnie wykorzystać. Jednak moja miłość względem niego zaczyna powoli przechodzić. Nie płaczę już po nocach jedyne kiedy to robię to moment w którym powracam z mojego beztroskiego życia do szarej rzeczywistości. Ufam tylko dwóm osobom. Ruggowi i żyletce. Za każdym przecięciem wydaje mi się ona jeszcze bliższa. Nie wiem jak to możliwie, że zwierzam się martwej rzeczy i możliwe, że powinnam się leczyć ale tak już jest i nie zmienię tego. Brakuje mi wesołego głosu mojej matki. Wyjechała załatwić jakieś sprawy i nie wraca. Obiecała, że przyjedzie jak najszybciej ale boję się, że i ona mnie zostawi na pastwę losu. Nigdy nie wybaczę mojemu ojcu za to co mi zrobił. Ma mnie głęboko gdzieś i woli swoją drugą córeczkę. I gdy przypomnę sobie, momenty z mojego dzieciństwa gdy po parę godzin siedziałam na parapecie i rozmyślałam, co może robić teraz ojciec i czy może o mnie myśli, mam ochotę przywalić sobie z liścia w twarz. Jak ja mogłam być tak naiwna i wierzyć w to, że pewnego dnia przyjdzie od tak do mojego domu, zapuka a ja mu rzucę się na szyję i nie będę go chciała wypuścić. To były moje łupie marzenia które i tak się nie spełniły i nie spełnią, bo już ich nie ma. Prysnęły jak bańka mydlana gdy uświadomiłam sobie, że mój ojciec ma mnie gdzieś i nie chce mnie znać. Że być może nawet nie wie o moim istnieniu. Kolejny kretyn który stanął na mojej drodze i namącił mi w głowie. Nawet o tym nie wie.
- Tini, Zejdź na dół. Mam dla ciebie niespodziankę. - usłyszałem nawoływanie Rugga. niechętnie wstałam z mojego wygodnego łóżka i powolnym krokiem zaczęłam schodzić ze schodów. W salonie słyszałam jak ktoś rozmawia. Kobiecy głos tak bardzo podobny do mojej matki. Niepewnie wchodzę do salonu i uważnie lustruję tył kobiety. Przed sobą widzę blond fale. Takie ma tylko moja matka. No chyba, że jeszcze nie znam tej osoby która postanowiła ją skopiować. Na moją twarz od razu niekontrolowanie wkrada się uśmiech a nogi przyśpieszają kroku. Po chwili stoję twarzą w twarz z moją  rodzicielką i wpatruję się w nią. Nie czekając ani chwili dłużej wtulam się w nią. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że ona tak po prostu chciała mnie zostawić. Przecież nigdy by tego nie zrobiła. Ukradkiem spojrzałam na Rugga. Wydawał się być jeszcze bardziej zestresowany. Nie wiem co się z nim dzieje ale już dał mi parę razy do zrozumienia, że nie chce mi o tym mówić. No cóż, jego wybór.


Ruggero

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Dam radę to powiedzieć. Przecież to tylko parę zdań i po wszystkim. najgorsze będzie to co wydarzy się potem. Boję się reakcji Tini i jej matki. Ale kto nie zna prawdy lepiej niż matka Tini? Nikt. Tylko kiedy ja mam to powiedzieć. Najlepiej będzie chyba przy kolacji. Nie wiem jak wytrzymam te dwie godziny ale skoro wytrzymałem ponad dwa tygodnie to teraz też dam radę. Na razie zaszyję się w swoim pokoju i będę unikać Tini i jej matki. Może napiszę do mojego przyjaciela? To chyba będzie najlepszy pomysł. Przynajmniej czas jakoś minie i nie będę się nudził. Po za tym dowiem się co u mojego ojca.

około 2,5 godziny później 

Mimo, iż pisałem z moim kolegom to czas niemiłosiernie mi się dłuży. Sam już nie wiem co mam robić. Aktualnie to chodzę w tą i z powrotem po moim pokoju. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. W mojej głowie natomiast kłębi się mnóstwo myśli i pytań. Czy ja dobrze robię mówiąc prawdę. Nie lepiej aby to wyznała matka Tini? Tylko kiedy to nastąpi? Rugg stop. Ty to musisz powiedzieć a nie tchórzyć. Tak nie zachowuje się prawdziwy facet. Z tą myślą zszedłem do kuchni. Krzątała się po niej matka Tini. Moja przyjaciółka natomiast nakrywała do stołu. Czyli zaraz będzie kolacja i moja jakże radosna przemowa.
- O Ruggero już jesteś. Siadaj do stołu. Zaraz będziemy jeść. - posłusznie wykonałem prośbę i cierpliwie czekałem na jedzenie. Jestem strasznie zdenerwowany i nie wiem jak ja mam to rozegrać. Najlepiej powiedzieć prosto z mostu ale to zbyt delikatna sprawa aby do niej tak podejść.
- Rugg czemu nie jesz? Nie smakuje ci? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Tini. Spojrzałem na swój talerz i zauważyłem nietknięte danie. Szybko chwyciłem za widelec i zacząłem konsumować posiłek. Chociaż na chwilę zapomniałem o tym co mam za chwilę wyznać.
- Bo jest taka sprawa. - lepiej zacząć nie mogłem.- A właściwie chciałbym się o coś zapytać. Czy znała pani Francisco Paqsuarelli? - po moim pytaniu oczekiwałam reakcji na to imię i nazwisko. Matka Tini otworzyła szeroko oczy i zachłysnęła się sokiem który piła.
- Dziecko a skąd ci takie pytanie przyszło do głowy? - widziałem jak się denerwuje. Jej ręce się trzęsły a język plątał. Teraz mam 100% pewność, że to moja matka.


~~~
No hejoszky <3
W końcu do was dotarłam a raczej skończyłam rozdział. 
Męczyłam się nad nim chyba z 4 godziny. 
Ale teraz oddaję go w wasze ręce. 
Tylko uprzedzam. 
JEST BEZ KOREKTY. 
Jutro posprawdzam czy są jakieś błędy. 
Dzisiaj już nie mam na to siły ani ochoty. 
Was natomiast zachęcam do komentowania. 
To naprawdę daje dużego kopa. 
I jako ja sklerotyczka Pati zapomniałam zapytać się Asi czy zgadza się na to aby rozdziały pojawiały się częściej niż raz w tygodniu. 
Ale teraz w tym momencie do niej piszę. 
Więc spokojna głowa. 
Spokojnie mogę się pożegnać. 
Hihi. 
Papatki <3 
Patiś <3

Asia INFO #2

Hejo!
Znowu przychodzę z Asia INFO :D
A INFA są 2.
1. Już niedługo kończę się opieprzać i zaczynam pracować znów przy tym opowiadaniu żeby pomóc Patiś :D
2. Jest konkurs!
Ale nie tu.
Konkurs jest na mojej Jortini.
Macie jeszcze trochę czasu więc zapraszam:
Serdecznie zapraszam do brania udziału w konkursie zwłaszcza że główna nagroda jest bardzo interesująca :D
Asia Ari <3

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 11- Stan błogości.






Gdy człowiek płacze, nie oznacza to, że jest słaby. 
Po prostu brakuje mu słów, aby wyrazić ból zjadający go od środka. 

Martina

Od jakiś 2 godzin siedzę w łazience. Rugg myśli że się kąpię ale nie... Siedzę przy toaletce na której mam kilka żyletek, środki na senne słabsze i mocniejsze, nożyczki i ocet. Zastanawiam się jaki moje życie ma sens. Czy w ogóle go ma? Raczej wątpię... Ostatnio wszystko zaczęło się wali i że tak to określę palić. Jestem sama. Nie mam nikogo ani nic. Nic mi nie wychodzi.  W tej chwili chyba tylko śmierć byłaby wybawieniem. Trzęsącą się ręką wzięłam żyletkę. Długo się zastanawiałam czy jej użyć.Wiele osób uważa, ze to przynosi ulgę. Może i ja powinnam spróbować? Zrobiłam pierwszą niepewną linię na ręku. Strasznie bolało... I piekło... Po chwili ją pogłębiłam i zaczęła lać się z niej krew. Czułam się wolna jak ptak. Nie odczuwałam bólu psychicznego bo zastąpił go ból fizyczny. I powiem wam szczerze, że fizyczny jest sto razy lepszy. Nie muszę się zamartwiać co będzie. Teraz liczy się tylko... No właśnie co. Nic się nie liczy. Zero problemów i kłopotów. Zero upokorzeń. Zero łez. Zero stresu. Tylka ja i od dnia dzisiejszego moja nowa przyjaciółka - żyletka. Dzisiaj pokazała mi co to wolność i stan błogości. Pokazał mi życie od tej drugiej strony. Przekonałam się, że istnieje życie bez zmartwień. Podoba mi się to życie ale zdaję sobie sprawę z tego, że potrwa ona zaledwie kilka chwil. Później znowu powrócę do szarej i przygnębiającej rzeczywistości. Powrócę do mojego cholernie pogmatwanego życia z samymi trudnościami.  Byłam jakby w transie jednak stan mojej błogości przerwało walenie do drzwi łazienki. Przestraszyłam się ale po chwili udało mi się opanować i zachować zimną krew.
- Tini co się tam dzieje?? - usłyszałam zdenerwowany głos Rugggero. Oby nie wpadł mu do głowy pomysł z wyważanie drzwi bo wtedy to już po mnie.
- Nic. Robiłam sobie tylko... maseczkę. -uff udało mi się z tego jakoś wybrnąć. Teraz tylko musi mi uwierzyć i nikt się nie dowie o tym co tu się stało.
- Trochę to długo trwa ale ja nie znam się na tych waszych peelingach, maseczkach czy Bóg wie czym.- usłyszałam jego głośne westchniecie a następnie oddalające się kroki. Rany na moich nadgarstkach piekły ale zagłuszały bynajmniej mój ból psychiczny. Moją, od dziś, nową przyjaciółkę schowałam a ślady z krwi zmyłam. Podwinięte rękawy mojej bluzki odwinęłam. Ślady po żyletce zostały zasłonięte a ja wyszłam z łazienki. Jednak zapomniałam o tym, ze poszłam się myć. Ehh. Kręcąc głową wróciłam do łazienki i przebrałam się w moją piżamkę. Chcąc być niezauważona przemknęłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Dopadł mnie znów temat mojego życia. Po co ja w ogóle jeszcze istnieję na tym świecie. Przecież w szkole nikt mnie nie lubi, mój były chciał mnie tylko wykorzystać, matka i Rugg cały czas mają ze mną problemy. Matka od rana do nocy musi harować aby mnie utrzymać i spełniać moje zachcianki. Dla ojca byłam tylko problemem i mnie zostawił. Nie wiem czemu mnie to wszystko spotyka. Co ja takiego zrobiłam w moim życiu, że chociaż raz nie mogę być szczęśliwa i wieść chociaż przez jeden dzień beztroskie życie. Zawsze mam pod górkę a jeszcze nigdy z górki. Niby mówią że jak było pod górkę to będzie i z górki ale raczej nie w moim przypadku. Ja zawsze będę mieć to wszystko utrudnione. Jednak dalej nie wiem czemu. Czym ja sobie na to zasłużyłam. No czym. Przecież nic takiego złego nie zrobiłam Nikogo nie zabiłam, nie uprzykrzałam mu życia. Bałam się zabić muchy a teraz na każdym kroku czyhają na mnie coraz to dziwniejsze i okrutniejsze pułapki. Wiem, że nie powinnam się poddawać, bo skoro już tyle przeszłam to i dam radę sobie z innymi rzeczami ale to powoli zaczyna mnie przerastać. Dobra Tini. Ogarnij się. Jesteś śpiąca a jutro znów musisz wcześnie wstać.  Postanowiłam, że posłucham mojego głosiku w głowie i pójdę spać. Jutro znów trzeba będzie się zmierzyć ze szkołą i jakiś sposobem powinnam mieć na to siły.


Rugg


Krzątam się po kuchni już od jakiś 15 minut i dalej nie skończyłem śniadania. Wiem, że nie jestem dobrym kucharze ale dzisiaj gramolę się jak nigdy. Nie spałem dużo w nocy i teraz zapewne wyglądam jak trup. Całą noc układałem sobie przemowę którą wygłoszę Tini. Jednak teraz mam totalną pustkę w głowie a ręce trzęsą mi się niemiłosiernie. Może ja dopiero powinienem jej to powiedzieć w obecności jej matki?? Nie będę musiał tego powtarzać dwa razy. Nie wiem czy dam radę w ogóle to powiedzieć a co dopiero jeszcze raz to wszystko powtarzać. Nie wiem co mam  robić a w nocy przecież miałem wszystko dokładnie obmyślone. Strasznie ciężko mi ukrywać tajemnicę przed Tini ale ja jeszcze nie jestem gotowy aby jej to powiedzieć. Być może wydawało mi się że to już czas aby poznała prawdę ale tak nie jest. Przede wszystkim ja nie jestem gotowy aby powiedzieć jej to patrząc w oczy.
- Nad czym tak zawzięcie myślisz?? Czyżby mój współlokator, jeżeli mogę cię tak nazwać, zakochał się? - usłyszałem głos mojej  Tini. Muszę się bardziej pilnować bo powiem jej o tym w najmniej przyjemny sposób i jeszcze bardziej będzie cierpieć.
- Nie żartuj sobie. Zamyśliłem się i tyle. - na szczęście nie musiałem kłamać bo w większości przypadków mi to nie wychodzi. Zamyśliłem się ale nie myślałem o dziewczynie. No w sumie to myślałem o dziewczyny ale nie o tej samej sprawie tylko o wiele poważniejszej. Zraniła mnie ta informacja gdy się dowiedziałem dlatego boję się reakcji Tini. Boję się, że przez to mnie znienawidzi i po prostu będzie mnie ignorować. Nie chcę aby tak się stało ale co ja mogę poradzić. Musi znać prawdę i koniec kropka.
 - I znów odleciałeś. Skoro nie chcesz się przyznać, że kogoś poznałeś to nie mów. Uszanuję to tylko trochę mi przykro, że własnej przyjaciółce nie chcesz się pochwalić. A może ty wcale nie uważasz mnie za swoją przyjaciółkę tylko wrzód na tyłku. Nikomu niepotrzebny i tylko stwarzający problemy, z których przeważnie ty musisz mnie wyciągać. Boshe, dlaczego ja to dopiero teraz to zauważył. No ale w sumie podejrzewam to już prędzej ale wmawiałam sobie to nieprawda. Przepraszam Rugg. Nie chciałam. - nie mogłem już dłużej tego słuchać. Jest ona dla mnie bardzo ważna i nie wiem jak ona mogła tak pomyśleć. Czym prędzej ją przytuliłem i zacząłem kreślić różne wzorki na jej plecach. Błagam niech matka Tini przyjeżdża. Ja dłużej nie dam rady ukrywać prawdy. To zbyt trudne. Za trudne. Ale jak to mówią dla chcącego nic trudnego. Oby to przysłowie miało rację, bo jak nie to będę prędzej łysy z wyrywania sobie włosów z głowy, zanim jej to powiem.


~~~~~
No witam witam. 
Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. 
Początek napisany przez Asię a reszta mojego autorstwa. 
Ciekawe co takiego ważnego do powiedzenia ma Rugg naszej Tini. 
Bu haha. 
Dowiecie się wkrótce. 
Hihi. 
Nie wiem jak to będzie, ustalę to jeszcze z Asią ale od dziś z powodu zbliżających się wakacji uwaga uwaga rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. 
Cieszycie się? 
Mam nadzieję że tak. 
Jednak nie jest to jeszcze pewna bo muszę to uzgodnić z Asią a nie wiem czy ona jeszcze żyje. 
Jak to sprawdzę i zostanie przez nią zatwierdzone to spodziewajcie się częściej rozdziałów niż raz w tygodniu. 
Ja zapraszam was do komentowania a ja tymczasem żegnam się. 
Patiś and Asia. 



czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 10 - Zostaw ją. Nie waż się jej dotknąć.



Życie toczy się dalej bez względu na to co zyskujemy lub tracimy 


Martina 

Biegnę przed siebie. Nie wiem gdzie. Nic nie ma dla mnie znaczenia. Nie obchodzi mnie to że poprzez łzy spływające po moich policzkach, wiatr który targa moje włosy  wyglądam jak potwór.dla mnie nie liczy.  Nic mnie nie obchodzi. Nie wiem ile przebiegłam ale po moim zmęczeniu stwierdzam ze dużo. Chcę zapomnieć o tym co się stało. Chcę to wszystko wymazać z mojej pamięci i żyć jakby to nigdy się nie wydarzyło. Zmęczenie daje się we znaki ale ja nie przestaję biec. Stawiam chwiejne kroi ale tym najmniej się przejmuję. Przez moją nieuwagę na kogoś wbiegam i tracę równowagę. Zamykam oczy i czekam na bolesne zderzenie z ziemią. Chociaż w sumie to i tak nie będzie boleć tak  bardzo  jak słowa Diego. Mój upadek jednak nie następuje. Na swoim plecach czuję silne ramiona. Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą znajome tęczówki. Nie mogę jednak przypomnieć sobie gdzie je już prędzej widziałam. Wpatruje się w nie przez kilka sekund ale po chwili dociera do mnie że dalej jestem w ramionach tego chłopaka. Wstaję szybko i próbuję uciec ale nie pozwalają mi na to moje nogi. Ledwo na nich stoję więc nie powinna się dziwić. Po raz kolejny tego dnia czuję silne ramiona. Tym razem oplatają mnie w tali. Próbuję się wyrwać ale na marne. Jestem za słaba. Psychicznie jak i fizyczne.


Rugg 


Jakiś gość trzyma ją a ona nie może się od niego uwolnić. Nie mogę pozwolić na to aby coś się stało mojej przyjaciółce. Nie wybaczę sobie tego. Jej matka mi tego nie wybaczy. W końcu to ja wziąłem na siebie całą odpowiedzialność za jej córkę. Powierza opiekę chłopakowi które zna tylko parę dni a in pozwala aby jej córka cierpiała. Matka Tini jest naprawdę bardzo dobrą kobietą i nie chciałbym stracić u niej zaufania co do mojej osoby.
- Zostaw ją. Nawet nie waż jej się dotknąć bo pożałujesz. - zacząłem się wydzierać. Myślałem że moje płuca wyskoczą z moich piersi. Ledwo łapałem oddech ale to nie teraz było najważniejsze. Najważniejsze było bezpieczeństwo Tini. Gdy już chciałem zabrać Tini od tej osoby zauważyłem że ona stoi i się w niego wtula. Niepewnie podniosłem wzrok do góry i napotkałem wzrok Jorge? Ja chyba mam zwidy. Zamknąłem oczy a następnie otworzyłem je jeszcze raz. Dalej widziałem tego gwiazdora i wtuloną w niego Tini.
- Spokojnie Rugg. - usłyszałem drżący głos mojej przyjaciółki. Było mi jej szkoda bo w końcu ona niczym nie zawiniła a wszystko co najgorsze to spotyka właśnie ją. Po chwili poczułem jak ktoś się do mnie przytula. Jeszcze mocniej przycisnąłem do siebie moją przyjaciółkę. Posłałem wdzięczne spojrzenie znanemu chłopakowi. Do tej pory byłem przekonany że to zadufany w sobie gwiazdor. Jednak pomyliłem się i to bardzo. To dzięki niemu Tini nic sobie nie zrobiła. Ludzie w takich sytuacja wpadają na strasznie pomysły. Oby nigdy na taki nie wpadła bo wtedy jej matka już na zawsze straci do mnie zaufanie. Rozejrzałem się w celu zobaczenia Jorge. Jednak chyba aż tak się zamyśliłem że nie zauważyłem jak odchodzi. Nie zdążyłem mu nawet podziękować.
- Rugg błagam cię zabierz mnie do domu. Eva tu zmierza. - usłyszałem prośbę Tini. Wziąłem ją jak pannę młodą i mimo braku sił zmierzałem do domu. Po 5 minutach słyszałem jak dziewczyna napuszcza wody do wanny. Sam jej to zaproponowałem bo wiem że to jej dobrze zrobi. Sam potrzebuję tego ale mogę z tym poczekać.

2 godziny później 

Nie wiem co Tini tak długo robi w tej łazience ale powoli zaczynam się o nią martwić. Jeżeli jednak spróbowała tych drastycznych metod ulżenia sobie? Oby nie. Muszę być dobrej myśli ale nie potrafię tak. Wiem w jakim ona jest stanie i może zrobić dosłownie wszystko. Mimo tych paru dni stała się dla mnie kimś naprawdę ważnym.A może ona była od zawsze dla mnie bardzo ważna? Sam już nie wiem. Dla sprostowania wyjaśniam.  Nie chodzi mi o to że zaczęło mi na niej zależeć jak na dziewczynie tylko jak na osobie której mogę powiedzieć wszystko a ona doradzi mi i nie wyśmieje ani rozpowie innym. Gdyby tylko wiedziała że ja tu nie jest z powodu wymiany. Ona była tylko sposobem abym mógł się zatrzymać u Tini i poznać moją... . Może lepiej opowiem wam to innym razem gdy będę miał więcej czasu i stu procentową pewność że Tini nic się nie stało.

C.D.N. 


~~~
No Hejoszky <3 
Pamiętam jeszcze ktoś tego bloga. 
Dawno nie było tu rozdziału.
Wiem że miał być w niedzielę ale..
No własnie. 
Zawsze znajdzie się jakieś ale. 
Byłam na wycieczce i powód dla którego nie dodawałam nic jest na blogu o mnie. 
Mam nadzieję że wam się spodoba.
Chociaż wam.
Mam nadzieję że mimo iż Violetta się skończyła to dalej będzie czytać tego bloga jak i inne.
Wyraźcie swoją opinię w komciach a ja lecę poprawić rozdział na moim drugim blogu.
Papatki



niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 9 - Wiem wszystko.




Prawdziwa przyjaźń jest możliwa tylko z osobą poznaną przez totalny przypadek. Miłość nie jest możliwa z nikim.
Matrina

- Dobrze. To... Diego... Macarena... Valeria...
- Ruggero! Wysłów się wreszcie! 
- Ale ja tak nie mogę.Ja nie wiem jak ci to powiedzieć. To jest strasznie. Ja sam w to nie mogę uwierzyć. - plątał się jak nigdy. Gdzie podział się ten wygadany Rugg? No gdzie?
- Dobra! Chciałem delikatnie, ale nie pykło! Diego ze swoimi ziomkami założył się, że przed upływem pół roku waszego związku zaciągnie Cię do łóżka! Macarena i Valeria Cię nienawidzą i chcą Cię zniszczyć! Przyjaźnią się i współpracują z Twoją siostrą. Evą! Powiedziałem! - wykrzyczał, a mi łzy napłynęły do oczu.
- Nie... Jak... Diego mnie kocha. Dziewczyny też... A Eva nie może być moją siostrą...
- Sprawdź to. Zadzwoń do Diego i go tu zaproś. Powiem Ci co masz powiedzieć. Wyśpiewa wszystko od a do z bez zająknięcia. 

Pół godziny później

Już wiem co mam mówić i robić. Rugg jest w jadalni, a ja właśnie otwieram drzwi. Denerwuję się trochę że nie wszystko pójdzie po mojej myśli ale wmawiam sobie że wszystko będzie dobrze.
- Cześć Kochanie. - przywitał się. Niby zachowuje się normalnie. Próbował mnie pocałować ale ja odsunęłam się. Widziałam tylko jego zdziwioną  minę ale nie przejęłam się tym zbytnio.
- Hej. - zaprowadziłam go do salonu. - Chcę z tobą poważnie porozmawiać.
- O czym?
- Wiem wszystko. Co się stało, że to zrobiłeś?
- Tini będziesz się wściekać o jakiś głupi zakład.- a jednak.
- Myślisz, że tylko o to chodzi?
- A nie?
- Nie. Jak chcesz wiedzieć to pomyśl trochę.
- Dobrze wiem, że źle zrobiłem nie mówiąc Ci, że Valeria i Macarena Cię nienawidzą, i że Eva jest Twoją siostrą, ale każdy człowiek może popełniać błędy.Nie chciałem cię tym obarczać a tak po za tym stwierdziłem, że ktoś inny powinien ci to powiedzieć.
- Ruggero miał rację. Wystarczyło powiedzieć kilka zdań, a sam wszystko wyśpiewałeś.- powiedziałam z cwanym uśmiechem ale w środku miałam ochotę płakać jak nigdy.
- O czym ty mówisz?
- Powiedział mi kilka zdań z którymi wyciągnę z kłamcy każdą odpowiedź. Powiedz mi tylko czemu? Czemu to zrobiłeś?
- Co?- trzymajcie mnie bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.
- Zakład.
- Dla zabawy. Prędzej czy później ten związek rozpadłby się a ja wpadłem na pomysł aby coś na tym zyskać. - powiedział z radością w głosie. Nie wiem z jakiego powodu było mu tak wesoło ale nie czas aby się tym teraz przejmować.
- Byłam tylko zwykłą zabawką. Byłam tylko głupią i naiwną osobą którą wykorzystałeś. Ciekawe ile byłam warta? Ale wiesz co lepiej nie mów bo jeszcze możesz sobie zaszkodzić.  Nienawidzę Cię. Zakochałam się w miły i opiekuńczym Diego który ujawnił przede mną tylko jedną twarz. Ufałam ci i myślałam że mogę. Ale ty miałeś to gdzieś. Chciałeś się tylko zabawić a przy okazji wykorzystać. Nienawidzę cie z całego serca. Nie chcę cię więcej widzieć. Wyjdź.
- Tini proszę. Daj mi drugą szansę. Ja nie chciałem aby tak to wyszło. Popełniłem wiele błędów ale pozwól mi je naprawić.
- Nie rozumiesz co to znaczy słowo wyjdź. Mam ci to po chińsku przeliterować? Czy jeszcze może w innym języku. - zapytałam się ze łzami w oczach. Próbowałam je powstrzymywać i jak na razie to udawało mi się.
- No ale Tini....
- Powiedziała wyjdź. -  do salonu  wszedł na maksa wkurzony Rugg.
- Nie będziesz mi rozkazywał. Tini rozmawia ze mną  a nie z tobą.
- Będę. Ja tu również mieszam i mam do tego prawo. A na rozmowę to mi to nie wygląda. I jeszcze jedno. Odczep się od niej bo jak nie to sobie inaczej porozmawiamy. A teraz powiem łagodnie:  Spadaj! - krzyknął, a Diego wyszedł. Mój świat się zawalił.  Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Szybko wstałam i wybiegłam z domu. Moje życie znowu straciło sens... Po raz kolejny w tak krótkim czasie. Wszyscy chcą aby cierpiała ale co ja im takiego zrobiłam. Nie byłoby lepiej gdyby mnie nie było? ....


Ruggero

Cholera! Jak mogłem pozwolić jej gdziekolwiek iść. Jaki ja jestem głupi. Wiedziałem że tak będzie a ja do tego ją namawiałem. Jeszcze jej mama wyjechała do Nowego Jorku! Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? W sumie może. Jak coś się jej stanie.? Jak ktoś ją napadanie i będzie chciał coś jej zrobic? Jak sobie sama coś zrobi? Nie! Nie myśl tak Rugg głąbie! Znajdę ją. Muszę ją znaleźć! Poszedłem szybko do parku a raczej pobiegłem tak szybko jak nigdy. Akurat zaczął padać deszcz. Jak wszystko się wali to na raz bo jakby inaczej.  Zobaczyłem ją. Była smutna, przemoczona i zapłakana. Ledwo stała na nogach.  I.... . To niemożliwe. Mimo braku sił podbiegłem do niej jak najszybciej.

Witam was w ten lekko zachmurzony niedzielny poranek.
Zgłasza się do was ElimelGamesPL
Ta...
Tini się o wszystkim dowiedziała.
Jak mi jej (nie) szkoda.
Hehe.
Dzisiaj znowu trzyma się szyderczy humor.
Nie wiem czy Patiś robiła to reklamę, ale na wszelki wypadek zrobię.
Wraz z Patiś stworzyłyśmy nowego bloga!
Nie jest on o Jortini ani o Leonetcie.
Jest o Bars And Melody.
Dokładniej o ich przyjaźni.
Wzorujemy się na faktach autentycznych.
Tylko daty mogą się nie zgadzać ale co tam.
Tu macie link:
Mam nadzieję że wpadniecie i zostaniecie na dłużej :D
Rozdziały co poniedziałek ale chyba to zmienię.
Bo jakoś dziwnie mi dodawać takie fajne opowiadanie w tak nie fajny dzień.
Czy ja coś jeszcze...
Nie to chyba wszystko :D
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie. 
ElimelGamesPL

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 8 - Odciągałem Tini od NICH




     Jeśli  nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy było warto. 


Rugg

 Z hali w której odbywał się koncert właśnie wychodziły roześmianie przyjaciółki Tini. Ale nie były one same. Towarzyszyła im Eva. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi ale mam nadzieję że to wszystko się jak najszybciej wyjaśni. Na razie nie będę nic mówił o tym Tini bo to by ją zszokowało i mogłaby popełnić jeszcze jakieś głupstwo. Tego jednak wolę uniknąć. Dowiem o co w tym wszystkim chodzi i gdy będę miał potwierdzone fakty powiem jej o tym. Nie zastanawiając się dłużej wsiadłem razem z Tini do taksówki i ruszyliśmy w drogę do domu.


2 tygodnie później

Martina

Od jakiś 3 dni Eva się mnie nie czepia. Może dlatego, że wszyscy ciągle się mnie czepiają o to, że mój ojciec odszedł ode mnie i mamy. Jakoś niespecjalnie chcę się nad tym zastanawiać. Idę właśnie do szkoły z Ruggero. Bardzo się przez ten czas zaprzyjaźniliśmy. Jesteśmy praktycznie nierozłączni. Po mieście szlajam się częściej z nim niż z Valerią i Macareną. A co do Valerii. Jest już zdrowa. Od wczoraj normalnie chodzi do szkoły. Jest tak jak dawniej tyle, że z Rugg'iem. A Diego... Coraz bardziej mnie męczy. Zaczyna mnie już irytować jego zachowanie, ale chyba po nie kąt ma rację. Za tydzień będzie jakieś pół roku jak jesteśmy razem. Ale co ja poradzę, że nie jestem jeszcze gotowa. Właśnie weszliśmy do budynku szkoły. Ciekawe czy Eva dzisiaj też nam odpuści?

Przerwa na obiad.

Jest obecnie przerwa na obiad. Ja jak zwykle poszłam przed szkołę pod to drzewo. Wiecie jakie? Brzuzgę! Ta... To najlepsze drzewa jakie są. Wyróżniają się i się tym nie przejmują. Są wyjątkowe. Wyciągnęłam z plecaka blok, ołówek i gumkę do mazania. Zaczęłam rysować. Jak się zastanawiacie co to powiem, że od kilku dni usiłuję narysować chłopaka, który mi się śnił. Bynajmniej jego część. To było dziwne. W moim śnie widzę tylko połowę jego twarzy. Drugą zasłania ściana. Nie wiem z kąt wziął mi się taki durny sen. W końcu moim chłopakiem jest Diego. To on powinien nawiedzać mnie w snach. Nie mogę zrozumieć czemu tak nie jest. Gdy narysowałam szkic twarzy próbowałam narysować dokładne rysy. Niestety nie za bardzo mi to wychodzi, bo ten chłopak jest tak trochę za mgłą. Z tej mgły najwidoczniejsze są kolory. Wiem, że ma kasztanowe włosy i szmaragdowe oczy. Gdy skończyłam rysować nie które, bardziej zapamiętane przeze mnie rysy poprawiłam obrazek tak żeby widoczna część twarzy wyglądała jak za mgłą. Po wykonaniu tej czynności poprawiłam jego oczy szmaragdowym cienkopisem i lekko zamgliłam. Do końca przerwy zostało jeszcze dużo czasu, a Rugg'a jeszcze nie było. Postanowiłam zostać tu i poprzyglądać się temu rysunkowi.

Ruggero

Idę właśnie do wyjścia ze szkoły. Niby Valeria i Macarena już dawno wyszły ze stołówki, a nigdzie w szkole nie było ich ani Tini. Idąc tak zobaczyłem Diego, Macarenę i Valerię rozmawiających z Evą. Postanowiłem sprawdzić co ta jędza od nich chce. Podszedłem bliżej i schowałem się za rogiem żeby mnie nie usłyszeli.
- Dieguś pośpiesz się z tym swoim zakładem. W końcu ona lada chwila się z tond wyniesie, a wtedy nie będziesz jej widywać codziennie. - powiedziała przez śmiech Eva.
- Jaki zakład? - zapytała Valeria.
- A no tak. Przecież ty nic nie wiesz. - wpadła na to Macarena.
- Nic nowego, że ona nic nie wie. - odgryzła się zirytowana Eva. - Chodzi o to, że Diego założył się z chłopakami, że zaciągnie moją jakże "kochaną" siostrzyczkę. do łóżka za nim upłynie pół roku ich związku. A to pół roku minie w przyszłym tygodniu. - zaśmiała się.
- Spokojnie. Uda się. Już ma wyrzuty sumienia, że jeszcze się wstrzymywała. Ta kretynka pójdzie ze mną do łóżka nawet nie tyle co z własnych chęci, ale po to żeby wynagrodzić mi, że tak długo się wstrzymywała. - odpowiedział dumny z siebie. Nie mogłem już dłużej tego słuchać. Nie dość, że Valeria i Macarena są w zmowie z Evą to jeszcze Diego chce zaciągnąć Tini do łóżka i Eva jest jej siostrą. Poszedłem pod tą brzozę pod, którą Tini zawsze na nas czeka.
- Cześć. Idziemy? - zapytałem przerywając jej wpatrywanie się w rysunek. Nie zdziwiło mnie, że połowa twarzy postaci jest za ścianą. Ostatnio ciągle rysuje jakąś taką postać. Tym razem skończyła i to jest śliczne.
- Pewnie. - odpowiedziała i pochowała wszystko do torby.

W domu po szkole

Do końca dnia odciągałem Tini od NICH. Nie mogę pozwolić żeby się do niej zbliżali. Nie mam pojęcia czy mam jej powiedzieć. Z jednej chwili będzie cierpieć jeżeli jej powiem. Ale z drugiej lepiej żebym jej powiedział teraz niż jak będzie za późno.
- Rugg masz mi w tej chwili powiedzieć co się z Tobą dzieje? Od 10 minut mówię do ciebie, a ty nic.
- A o co chodzi?
- O nic ważnego. Ale proszę powiedz co się dzieje?
- Dobrze. To... Diego...


~~~
Marcela dopięłaś swego
Zmusić to może mnie nie zmusiłaś do napisana rozdziału ale go dodania 
Mam nadzieję że się odfochniesz
A wam
moim drogim czytelnikom 
mam nadzieję że rozdział się podoba
zachęcam do komentowania
ja tymczasem żegnam się <3
pozdrowienia ode mnie no i Asi 

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 7 - Twój ojciec zostawił Ciebie.




Czasem wystarczy mieć przy sobie przyjaciół. Oni zawsze Cię pocieszą.


Eva

A to żmija! Jak śmiała się tak do mnie odezwać?! Co ona sobie wyobraża?! Nie ma prawa się tak do mnie zwracać! 
Muszę coś wymyślić. Wymyślić jak się na niej zemszczę. Wiem... Uderzę w jej najczulszy punkt. Tylko co to jest? Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale się dowiem. Mam w końcu Macarenę i Diego. Oni mi pomogą. Na nich mogę polegać. Tym razem mnie popamięta, a co za tym idzie zmieni w końcu szkołę. Musi zrozumieć, że nie ma tu miejsca dla takich jak ona. Usłyszałam nagle dźwięk dzwonka.
Moja  zemsta na tej prostaczce poczeka.

Później

Jest przerwa obiadowa. Szukam tej łamagi. Wiem, że teraz jest sama. Widziałam jak Macarena i ten nowy... No jak on miał? Ruggero! Siedzą na stołówce, a tak się złożyło, że jej tam nie było. Poszłam przed szkołę, bo nigdzie indziej jej nie było. Znalazłam ją siedzącą pod jakimś drzewem i baz grającą w szkicowniku. W koło było sporo uczniów w tym 4 największe szkolne plotkary. Przez te kilka lekcji wymyśliłam w co uderzę.
- Cześć łamago.
- Spadaj Eva.
- Nie ładnie tak mówić Tini. Ja przyszłam z propozycją.
- Jaką?
- Może powiemy wszystkim jakie masz relacje z Tatusiem?
- Są... Dobre. - kłamczucha.
- Nie ładnie tak kłamać.
- To prawda.
- Tak? A czasem prawdą nie jest to, że Twój ojciec zostawił Ciebie i Twoją matkę, bo jego kochanka, teraz już żona zaszła w ciążę i urodziła córkę, która obecnie jest w Twoim wieku.
- Córkę?
- Tak kochana masz siostrę. Nie udawaj, że nie wiedziałaś. - do jej oczu napłynęły łzy.I dobrze o to mi chodziło.  - Pamiętaj łamago. Oszczędzisz sobie więcej takich cierpień gdy w końcu zejdziesz mi z drogi raz na zawsze. - dodałam i weszłam do szkoły mijając nowego i Macarenę z  wysoko uniesioną głową. Ja zawsze dopnę swego i teraz też tak będzie. Diego będzie mój i nic tego nie zmieni. Zdobędę go prędzej czy później. 

Ruggero

Szedłem właśnie z Macareną przed szkołę gdzie czekała na nas Tini. Gdy wyszliśmy przed budynek zobaczyliśmy, że Eva rozmawia z Tini. Nie wyglądało na to aby się miały pogodzić a raczej Eva przepraszać moją przyjaciółkę. Po chwili w oczach naszej przyjaciółki pojawiły się łzy, a ta jędza sobie poszła. Minęła nas nie zaszczycają nas spojrzeniem a następnie zniknęła w gmachu szkoły. Nie wiem co ona powiedziała Tini ale jak ją dorwę to nie wiem co jej zrobię. Tylko że to zrobię później bo teraz muszę się dowiedzieć co ona takiego powiedziała. Nie zwracając na nic uwagi podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Obok mnie stanęła Macarena i także przytuliła moją przyjaciółkę. 
- Chodź. Idziemy. Macarena nas usprawiedliwi co nie? - zapytałem się. Nie musiałem czekać długo na odpowiedź. Nie przestając obejmować Tini kierowałem się z nią w stronę domu. Po drodze wpadłem na świetny pomysł tylko nie wiem czy wypali. Trzeba będzie podpytać się Tini jakiej muzyki słucha i jakie zespoły lubi. Jeżeli jednak nie trafiłem to trzeba będzie pomyśleć nad czymś innym. 

Parę minut później 

Czas działać aby poprawić humor Tini. Delikatnie zapukałem do drzwi a po chwile usłyszałem pozwolenie abym mógł wejść.
- Cześć Tini. Mam takie jedno pytanie. Słyszałaś kiedyś o One thing? - zapytałem a następnie popatrzyłem wyczekująco na Tini. Ona tylko pokiwała głową na tak. Uśmiechnąłem się promieniście a następnie wstałem z łóżka.
- Za 15 minut widzę cię na dole ubraną w najlepsze cichy jakie masz. -  powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Usłyszałem jeszcze tylko jak ciężko wzdycha.


2 godzinki później 

-AA a  Are you ready for the ride lets geth in for. - usłyszałem krzyki Tini. Jesteśmy od 60 minut na koncercie a ja dziwie się że Tini ma jeszcze siły krzyczeć. Bo to co ona robi to śpiewaniem zdecydowanie nie można nazwać. Nigdy nie pomyślałem że ma ona tyle siły i zna perfekcyjnie teksty piosenek tego zespołu. Wydaje mi się że jej humor uległ zmianie. Zdecydowanie na lepszy. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy.

Po koncercie 

- Widziałeś jak ten z podobną do twojej grzywki chłopak się na mnie patrzył. - zapytała się mnie Tini. Zapewne chodzi jej o Jorge.
- A co? Wpadł ci w oko? - zapytałem się Tini jednocześnie  rozglądając się po parkingu. To co zauważyłem przekroczyło moje wymysły.


~~~
Wita was Pati 
Mam nadzieję że jeszcze o mnie nie zapomnieliście 
rozdział był pisany przeze mnie i Aśkę 
dziękuję ci kochana 
Ja napisałam fragmencik ze poprawą humoru Tini a resztę Aśka 
czyli wynika na to że ona się więcej napracowała 
no ale nic 
mam nadzieję że się podoba 
ja tymczasem żegnam się 
ps. Jeżeli chcecie poczytać moje przemyślenia dotyczące mojego życia 
dowiedzieć się jak spędzam czas itp. to zapraszam 

piątek, 22 maja 2015

Asia INFO

TO jest Asia INFO.
Asi INFO jest nowy blog.
Oto link:
http://po-prostu-asia.blogspot.com/?m=1
Tylko żeby to miało sens musicie komentować.
Niech każdy kto tam wejdzie zerknie do każdej karty.
W każdej jest coś innego.
I tworzeniu tego bloga musicie mi pomagać!
Asia

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 6 - Yyyy... Znowu to...





   Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. 




Macarena


Rozmawiam z Evą czekając na tę idiotkę Martinę. Niestety Valerii nie ma. Ten idiota, który wczoraj walną moją Val drzwiami spowodował u niej lekki wstrząs mózgu i nadpęknięcie czaszki.
- Macarena gdzie ona jest? - zapytała już porządnie zirytowana Eva.
- Nie mam pojęcia. Zawsze o tej porze już była. Może już się przeniosła. - zażartowałam.
- Oby nie! - krzyknęła.
- Dlaczego? Przecież ty jej nienawidzisz i uprzykrzasz jej życie aby się z tond wyniosła.
- Mam też inne powody. - powiedziała i po chwili uśmiechnęła się złowrogo. Czyli przyszła. - Nie mam dla Ciebie czasu! - krzyknęła. Nieźle udaje.
- Odczep się ode mnie i moich przyjaciółek! Nie jesteś pępkiem świata! - odgryzłam się i poszłam w stronę mojej "kochanej" Martinki. Trochę się zdziwiłam, bo stał obok niej jakiś chłopak. I to nie byle jaki! To ten co skrzywdził Valerię! - A on czego tu szuka? - zapytałam trochę wściekła.
- Macarena to jest Ruggero... - przerwałam jej.
- Nie interesuje mnie kto to jest.  Zrobił krzywdę Valerii.
- Spokojnie. To było nie chcący. - powiedziała z uśmiechem. Niestety nie mogę budzić podejrzeń. To co jest najgorsze to, to że skoro ona go lubi to ja też muszę.
- Masz rację. To było nie chcący. Jestem Macarena. Ta, którą walnąłeś to Valeria. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Dobrze, że jestem świetną aktorką.
- Miło mi. - odpowiedział.
- Tak w ogóle co z nią? - zapytała Tini.
- Ma lekki wstrząs mózgu i nadpękła jej czaszka. - odpowiedziałam tak jakby nic się nie wydarzyło.
- Będę musiała ją odwiedzić.
- Nie... Ona... Jej rodzice uznali, że musi odpoczywać i nikogo do niej nie wpuszczają. - skłamałam.
- Szkoda. - powiedziała i nagle przyszedł Diego i odciągną Martinę gdzieś indziej.

Martina.

- Gdzie idziemy Diego?
- Gdzieś gdzie będziemy mogli sami pogadać. - odpowiedział i zaprowadził mnie na tyły szkoły.
- Po co tu przyszliśmy?
- Tini... Ile się znamy?
- 5 miesięcy.
- A ile jesteśmy razem?
- Jakieś 5 miesięcy.
- Nie uważasz, że już pora? - Yyyy... Znowu to...
- Diego...
- No co? Nie uważasz?
- Nie jestem gotowa... Dobrze wiesz, że jak będę to Ci powiem.
- Tini...
- Diego proszę. Zrozum. Dobrze wiesz, że dla mnie nawet związek to nie typowa rzecz, a co dopiero To. (info ElimelGamesPL. Mi to przez gardło ani przez klawiaturę nie przejdzie, ale po tym że pisane z dużych domyślcie się.)
- Dobrze. Ale proszę. Nie chcę już dłużej czekać. - nic nie odpowiedziałam. Po prostu odeszłam od niego. Wróciłam na miejsce, w którym zostawiłam 2 moich przyjaciół, ale tam ich nie było. Postanowiłam ich poszukać. Uznałam, że poszukam najpierw Rugga. Czemu? On jest nowy. I jakoś... Przy nim czuję się lepiej niż przy innych... Nie wiem czy to normalne, ale tak jest. Czuję się przy nim lepiej niż przy Valerii, Macarenie... Nawet lepiej niż przy Diego. Mam wrażenie, że niedługo wszystko zmieni się na lepsze. I to chyba przy pomocy mojego przyjaciela...

Sorry tamten rozdział to był fail!
Jak się rozdział podoba?
Mi nawet.
Nie mam weny na notkę.
Idę koteły nakarmić i słuchać RYS.
#PozdroDlaKumatych
Ooo!
I dostałam list z Hogwartu!
#ZnówPozdroDlaKumatych
A na razie... Komentujcie. My się z wami żegnamy. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL i Pa ti

poniedziałek, 11 maja 2015

LBA #1


Zostałyśmy nominowanie z bloga  http://huncwotko.blogspot.com/.

1. Co lubisz robić w wolnym czasie?

 Asia: Grać w Simsy, MineCrafta, Don't Starva, oglądać YT i słuchać Radia Young Stars. I jeszcze oglądam live Radia Young Stars :D
Pati: Rozmawiać na skype i pisać z moją przyjaciółką. Jak jest ładna pogoda to jeżdżę na rolkach. Gdy jestem w domu słucham radia Young Stars i piszę rozdziały oraz czytam blogi.


2. Igrzyska Śmierci czy Niezgodna?

Asia: Nie oglądałam i nie czytałam ani tego, ani tego. Ale mam w planach.
Pati:Emm. Nie czytałam i nie oglądałam ale zamierzam lecz trudno mi zorganizować czas.


3.Ulubiona aktorka?
 
 Asia: Hmmm... Lodoś.
 Pati: Oprócz Lodo to Tini i Selena.

4. Ulubiony kolor?

 Asia: Rushowy! I czarny.
 Pati:Turkusowy i fioletowy. 

5. Taniec czy siatkówka?

Asia: Siatkówka
Pati: Emm ciężki wybór. To i to lubię ale gdybym miała wybrać ostatecznie to taniec. 

6. Jaki rodzaj muzyki lubisz?

 Asia: Nie wiem. Jak to powiedział Joker jestem mega roztrzepana w muzyce. #JokeronatorsForever #Pozdrodlakumatych.
Pati: Na mojej playliście można znaleźć wszystko. No może oprócz rapu. 

7. Co Cię inspiruje do pisania bloga?

Asia: Emmm. Emmm. Ale którego? Jak tego to mój złowieszczy mózg :D
Pati: Parę zdarzeń jest z mojego życia, z książek. To mnie właśnie najbardziej inspiruje. Oprócz tego często wykorzystuję pomysły podane w komentarzach. 

8. Ulubiony serial?

 Asia: Violetta i Król Nerdów
 Pati: Violetta i ostatnio często zdarza mi się oglądać Na dobre i na złe. 

9. Ulubiony kwiatek?

Asia: Że chabaź? Ja lubię kaktusy!
Pati: Emmm. Goździk :*

10. Masz rodzeństwo?

Asia: Nope.
Pati: Tak. 2 siostry i jedna z nich chce mnie wpędzić do grobu. Ale to taki szczegół

11. Czytasz mojego bloga jeśli tak to co o nim sądzisz? Co powinnam w nim zmienić?

Asia: Zaczęłam jak zobaczyłam że nas nominowałaś. Powinnaś ustalić dni w których będziesz dodawać rozdziały i dopracować trochę dialogi. Tekst jest zrozumiały, ale chodzi o to żebyś dodała po wypowiedzi kto to powiedział dokładniej: jeżeli rozmawiają 2 osoby ro wiadomo, że to wymiana zdań więc zrób coś w ten deseń:
"- ... - powiedziała Lily.
- ... - powiedział James.
- ... - krzyknęła dziewczyna.
- ... - zbulwersował się Rogacz."
A jeżeli jest kilka osób to coś takiego:
" - ... - oznajmiła Petunia.
- ... - odgryzł się Gumiś.
- ... - zaprzeczyła Ruda"
I jeżeli masz dialogi dwu osobowe to tylko przez kilka pierwszych zdań pisz kto to mówi. A jeżeli masz dialogi grupowe to ciągle pisz kto to mówi, bo inaczej ciężko się połapać. I zawsze jasno podkreślaj jaka jest perspektywa, np.
"Lily
[...]
James
[...]"
Bo jak widziałam nie zawsze to pisałaś. I nawet jeżeli jest czasem zmiana perspektyw to nawet jeżeli kończąc poprzedni rozdział była, np. perspektywa Jamesa to na początku następnego rozdziału napisz, że teraz też jest perspektywa Jamesa. To bardzo ułatwi życie czytelnikom.
Pati: Ogółem blog jest fajny. Powyżej Aśka już napisała co utrudnia czytanie tego bloga. 

Pytania od Asi:
1. Jedziesz na Young Stars Festival?
2. Masz zwierzątko?
3. Gdzie mieszkasz?
4. Do jakiej szkoły i do której klasy chodzisz?
5. Ulubiony szkolny przedmiot?
6. Słuchasz Radia Young Stars? Jak tak to Joker vs. Piter vs. Miko vs. Matey vs. Remo vs. Karo.
7. Oglądasz jakiś YouTuberów? Jak tak to jakich?
8 .Czytasz tego bloga?
9. Co sądzisz o tym blogu?
10. Jesteś Jokeronators? #Pozdrodlakumatych

Pytania od Pati:

1. Walczysz o świadectwo z paskiem? 
2. Wstawisz ulubiony gif lub lub zdjęcie?
3. Którego dnia najbardziej nie lubisz? 
4. Planujesz już wakacje? 
5. Jak powinien wyglądać idealny weekend? 
6. Co lepsze: samotność i bycie bogatym czy bycie kochanym i bieda? 
7. Ile godzin powinno się spać? 
8. Czy twój idol farbował kiedyś włosy? 
9. W którym roku twój idol zaczął swoją karierę? 
10. Co ma większą moc: siła mięśni, siła wiary czy siła miłości? 
11. Jakbyś opisała siebie w 3 zdaniach? 

Nominacje od Asi:
http://jortini-only-love.blogspot.com/
http://jortini-novel.blogspot.com/
http://leonetta-foreeverr.blogspot.com/
http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/2015/05/10-date.html

Nominacje od Pati:

1. http://wrocezzemstyjortini.blogspot.com/
2. http://udnerneathitall-leonetta.blogspot.com/
3.http://violetta-love-new-story.blogspot.com/
4.http://miloscjestnazawsze.blogspot.com/
5.http://vilufranludmistory.blogspot.com/
Czytasz= komentujesz= motywujesz