niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12- To moja matka.




Matka to osoba która zastąpi ci każdego ale nikt nie jest w stanie zastąpić ci jej. 





 2 tygodnie później
Martina


W szkole cały czas rozdrapują stare rany i nie dają mi spokojnie żyć. Myślałam, że szybko o tym zapomną ale jak widać mój przypadek jest szczególny. Gdyby nie wsparcie Ruggero zapewne opuszczałabym zajęcia. Ba. Nawet bym nie pojawiała się w szkole. Lecz wracając do mojego przyjaciela czuję jak oddalamy się od siebie. Rugg chodzi jakiś smutny i cały nerwowy. Mam wrażenie, że coś ukrywa i boi się to powiedzieć. Nie wiem jednak co. Nie ufa mi na tyle aby wyznać całą prawdę. Może i jestem fatalną przyjaciółką ale gdyby się wygadał to na pewno ulżyłoby mu. Jak widać on raczej chyba nie ma mnie za kogoś bliskiego. Wieczorami powracam do mojego drugiego beztroskiego życia. Na moim prawy ale i lewym nadgarstku przybywa blizn ale udaje mi się to maskować wieloma kolorowymi bransoletkami. Jak na razie nikt się niczego nie domyśla i słusznie. Nikt się o tym nie dowie i jestem tego pewna w 100 %. Każdy się interesuje ośmieszeniem mnie przed całą szkołą przez Eve a nie moim ubiorem czy biżuterią jaką noszę. Mój były chłopak unika mnie jak ognia. Ja z resztą też. Nie chcę go nawet oglądać po tym co mi zrobił. Sukinsyn bez uczuć. Dalej nie mogę uwierzyć czemu ja byłam taka ślepa i nie zauważyłam, że nasz związek był tylko jednym wielkim kłamstwem? A najgorszej jest to, że ja się w nim zakochałam. Zakochałam się dupku i palancie który chciał mnie wykorzystać. Jednak moja miłość względem niego zaczyna powoli przechodzić. Nie płaczę już po nocach jedyne kiedy to robię to moment w którym powracam z mojego beztroskiego życia do szarej rzeczywistości. Ufam tylko dwóm osobom. Ruggowi i żyletce. Za każdym przecięciem wydaje mi się ona jeszcze bliższa. Nie wiem jak to możliwie, że zwierzam się martwej rzeczy i możliwe, że powinnam się leczyć ale tak już jest i nie zmienię tego. Brakuje mi wesołego głosu mojej matki. Wyjechała załatwić jakieś sprawy i nie wraca. Obiecała, że przyjedzie jak najszybciej ale boję się, że i ona mnie zostawi na pastwę losu. Nigdy nie wybaczę mojemu ojcu za to co mi zrobił. Ma mnie głęboko gdzieś i woli swoją drugą córeczkę. I gdy przypomnę sobie, momenty z mojego dzieciństwa gdy po parę godzin siedziałam na parapecie i rozmyślałam, co może robić teraz ojciec i czy może o mnie myśli, mam ochotę przywalić sobie z liścia w twarz. Jak ja mogłam być tak naiwna i wierzyć w to, że pewnego dnia przyjdzie od tak do mojego domu, zapuka a ja mu rzucę się na szyję i nie będę go chciała wypuścić. To były moje łupie marzenia które i tak się nie spełniły i nie spełnią, bo już ich nie ma. Prysnęły jak bańka mydlana gdy uświadomiłam sobie, że mój ojciec ma mnie gdzieś i nie chce mnie znać. Że być może nawet nie wie o moim istnieniu. Kolejny kretyn który stanął na mojej drodze i namącił mi w głowie. Nawet o tym nie wie.
- Tini, Zejdź na dół. Mam dla ciebie niespodziankę. - usłyszałem nawoływanie Rugga. niechętnie wstałam z mojego wygodnego łóżka i powolnym krokiem zaczęłam schodzić ze schodów. W salonie słyszałam jak ktoś rozmawia. Kobiecy głos tak bardzo podobny do mojej matki. Niepewnie wchodzę do salonu i uważnie lustruję tył kobiety. Przed sobą widzę blond fale. Takie ma tylko moja matka. No chyba, że jeszcze nie znam tej osoby która postanowiła ją skopiować. Na moją twarz od razu niekontrolowanie wkrada się uśmiech a nogi przyśpieszają kroku. Po chwili stoję twarzą w twarz z moją  rodzicielką i wpatruję się w nią. Nie czekając ani chwili dłużej wtulam się w nią. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że ona tak po prostu chciała mnie zostawić. Przecież nigdy by tego nie zrobiła. Ukradkiem spojrzałam na Rugga. Wydawał się być jeszcze bardziej zestresowany. Nie wiem co się z nim dzieje ale już dał mi parę razy do zrozumienia, że nie chce mi o tym mówić. No cóż, jego wybór.


Ruggero

Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Dam radę to powiedzieć. Przecież to tylko parę zdań i po wszystkim. najgorsze będzie to co wydarzy się potem. Boję się reakcji Tini i jej matki. Ale kto nie zna prawdy lepiej niż matka Tini? Nikt. Tylko kiedy ja mam to powiedzieć. Najlepiej będzie chyba przy kolacji. Nie wiem jak wytrzymam te dwie godziny ale skoro wytrzymałem ponad dwa tygodnie to teraz też dam radę. Na razie zaszyję się w swoim pokoju i będę unikać Tini i jej matki. Może napiszę do mojego przyjaciela? To chyba będzie najlepszy pomysł. Przynajmniej czas jakoś minie i nie będę się nudził. Po za tym dowiem się co u mojego ojca.

około 2,5 godziny później 

Mimo, iż pisałem z moim kolegom to czas niemiłosiernie mi się dłuży. Sam już nie wiem co mam robić. Aktualnie to chodzę w tą i z powrotem po moim pokoju. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. W mojej głowie natomiast kłębi się mnóstwo myśli i pytań. Czy ja dobrze robię mówiąc prawdę. Nie lepiej aby to wyznała matka Tini? Tylko kiedy to nastąpi? Rugg stop. Ty to musisz powiedzieć a nie tchórzyć. Tak nie zachowuje się prawdziwy facet. Z tą myślą zszedłem do kuchni. Krzątała się po niej matka Tini. Moja przyjaciółka natomiast nakrywała do stołu. Czyli zaraz będzie kolacja i moja jakże radosna przemowa.
- O Ruggero już jesteś. Siadaj do stołu. Zaraz będziemy jeść. - posłusznie wykonałem prośbę i cierpliwie czekałem na jedzenie. Jestem strasznie zdenerwowany i nie wiem jak ja mam to rozegrać. Najlepiej powiedzieć prosto z mostu ale to zbyt delikatna sprawa aby do niej tak podejść.
- Rugg czemu nie jesz? Nie smakuje ci? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Tini. Spojrzałem na swój talerz i zauważyłem nietknięte danie. Szybko chwyciłem za widelec i zacząłem konsumować posiłek. Chociaż na chwilę zapomniałem o tym co mam za chwilę wyznać.
- Bo jest taka sprawa. - lepiej zacząć nie mogłem.- A właściwie chciałbym się o coś zapytać. Czy znała pani Francisco Paqsuarelli? - po moim pytaniu oczekiwałam reakcji na to imię i nazwisko. Matka Tini otworzyła szeroko oczy i zachłysnęła się sokiem który piła.
- Dziecko a skąd ci takie pytanie przyszło do głowy? - widziałem jak się denerwuje. Jej ręce się trzęsły a język plątał. Teraz mam 100% pewność, że to moja matka.


~~~
No hejoszky <3
W końcu do was dotarłam a raczej skończyłam rozdział. 
Męczyłam się nad nim chyba z 4 godziny. 
Ale teraz oddaję go w wasze ręce. 
Tylko uprzedzam. 
JEST BEZ KOREKTY. 
Jutro posprawdzam czy są jakieś błędy. 
Dzisiaj już nie mam na to siły ani ochoty. 
Was natomiast zachęcam do komentowania. 
To naprawdę daje dużego kopa. 
I jako ja sklerotyczka Pati zapomniałam zapytać się Asi czy zgadza się na to aby rozdziały pojawiały się częściej niż raz w tygodniu. 
Ale teraz w tym momencie do niej piszę. 
Więc spokojna głowa. 
Spokojnie mogę się pożegnać. 
Hihi. 
Papatki <3 
Patiś <3

3 komentarze:

  1. Omg! Cudo, ja Ci mówię, Cudo!!! Przez chwile myślałam że Rugg zakochał się w Tini , ale na szczęście tu chodzi o sprawy rodzinne. Och, Rugg i Tini to rodzeństwo *.* Jak pięknie!
    W końcu Tini nie będzie sama, chociaż to i tak jej przyjaciel. Ale skoro Rugg to brat Tini to jakiś przyrodni brat tej drugiej córki jej ojca czy coś takiego? W sumie to nie znam się na tych sprawach xd Ale wracając, prawdziwe Cudo! Czekam z niecierpliwością na next, i dobra rada dla Martiny : ZOSTAW TĄ ŻYLETKĘ!!!

    -Zuzka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, no poprostu świetny. To tylko sprawy rodzinne a ja myślałam, że się dowiem nawet nie wiem czego xD. Żyletka to NIE jest rozwiązanie Martina, pamiętaj.
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial!
    Przepraszam ze tak bardzo krotko ale jest 1.00 w nocy xD
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz= komentujesz= motywujesz