niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 4 - Wiem Ruggero








To smutne, kiedy osoby, które dają ci najlepsze wspomnienia stają się jednym z nich. 

rozdział dedykowany wszystkim którzy jeszcze tutaj są 





Macarena 



Gdy byłyśmy koło gabinetu dyrektora drzwi nagle się otworzyły a z racji tego, iż Valeria  była bardzo blisko nich, uderzyły ją. Ona automatycznie przewróciła się i bezwładnie upadła na podłogę. Straciła także przytomność.  Nie zastanawiając się ani chwili dłużej uklękłyśmy nad nią. Nie wiedziałam co zrobić bo w końcu do gabinetu pielęgniarki jest dość daleko a my same nie damy rady jej przenieść. Natomiast w pobliżu nie było nikogo dorosłego który mógłby jej udzielić pierwszej pomocy. Bezradna podniosłam wzrok do góry a tam ujrzałam chłopka. Wydawało mi się że skądś go znam ale nie mogłam sobie przypomnieć. Jednak szybko wróciłam na ziemię i mój mózg zaczął pracować na najszybszy obrotach nad tym jak pomóc Val. Po chwili dostałam olśnienia.
- A co ty tak stoisz i się gapisz? Ruszyłbyś te swoje cztery litery i zaniósł moją przyjaciółkę do pokoju pielęgniarki. nie widziałeś nieprzytomnej dziewczyny? W końcu to ty jej to zrobiłeś. - zaczęłam na  niego krzyczeć. On popatrzył najpierw na mnie a później szybko podszedł i wziął Valerie na ręce.
- To może powiedziałybyście mi gdzie jest ten pokój pielęgniarki? Jestem tu nowy i nie wiem gdzie co jest.
- Nie obchodzi mnie to że jesteś nowy. Masz zanieść moją przyjaciółkę do tego gabinetu i koniec. - po raz kolejny się uniosłam.
- Macarena spokojnie. Przecież to był wypadek. - Martina próbowała mnie uspokoić ale ja nie słuchałam jej. - Do pokoju pielęgniarki musisz iść cały czas prosto a później skręcić w lewo. - tym razem skierowała się do tego idioty który nie potrafi nawet normalnie otworzyć drzwi. Chciałam coś powiedzieć ale nie pozwoliła mi na to Tini  która dała mi na usta swoja rękę a drugą dłonią zaczęła mnie ciągnąć za tym palantem. Jak ona może go jeszcze bronić? Przecież przez niego teraz Valeria jest nieprzytomna.

Chwileczkę później!

Martina

Valerii na szczęście nic poważnego się nie stało. Przyjechali po nią rodzice i zabrali do domu. Macarena gdzieś zniknęła, a ja gadam z Rugiem.
- Tini ja na prawdę nie chciałem jej tego zrobić... - tłumaczył się.
- Wiem Ruggero. Wierzę Ci.
- Idź na lekcje, bo będziesz mieć problemy.
- Nie. Bo jest 13, a dzisiaj miałam właśnie do 13. Więc wracam ja do domu! - krzyknęłam uradowana.
- To masz fajnie. Ja nie wiem gdzie będę mieszkać.
- Czemu?
- Przyjechałem z Włoch w ramach jakiegoś projektu i mają mnie zaraz zawieźć do domu, w którym będę miał mieszkać. Z tego co wiem to tam gdzie będę pomieszkiwać, mieszkają matka z córką.
- Aha. To... Do jutra?
- Do jutra. - odpowiedział i odszedł, a ja skierowałam się do domu.

Później

Jestem już w domu. Jem obiad. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Jedz córciu. Pójdę zobaczyć to się dobija. - uśmiechnęła się do mnie moja mama po czym skierowała się w stronę drzwi. Nie było jej na tyle długo, że skończyłam mój posiłek. Miałam na obiad pyszne spagetti. Moja mama robi je po mistrzowsku. Żaden Włoch by nim nie pogardził. Wstałam od stołu i wzięłam do ręki talerz, który był puściusieńki. Nie było na nim nawet sosu, bo go zlizałam. Weszłam do kuchni. Otworzyłam zmywarkę. Włożyłam do niej talerz, a jako, że była wypełniona po prawie same brzegi włączyłam ją. Postanowiłam zrobić sobie i mamie herbatę. Ja zawsze biorę Twinnings. Za to moja rodzicielka jakąś zieloną. Swoją drogą nie pojmuję jak ona może pić to świństwo. Przygotowałam szklanki do, których włożyłam torebeczki z herbatą. Wstawiłam wodę i udałam się do salonu. Tam zobaczyłam moją mamę siedzącą na kanapie z...




2 komentarze:

Czytasz= komentujesz= motywujesz